Stowarzyszenie Leśne Pogotowie - Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt poinformował na swoim Facebooku, że kilkanaście dni temu zostało poproszone o przygarnięcie pewnego koziołka. Zwierzę miało być agresywne: pogryzło dziecko i zraniło rogami kilka innych osób. Z relacji mieszkańców członkowie organizacji dowiedzieli się jednak, że nad koziołkiem się znęcano: "rzucano nim o kostkę brukową, szarpano za rogi, kopano i brutalnie przeganiano". Kilka razy interweniowała nawet policja.
Organizacja podejrzewa, że zwierzę było nieumiejętnie wychowywane przez człowieka, a następnie wypuszczone na wolność, gdzie nadal szukało pożywienia wśród ludzi. "Ponoć nie przejawiał agresji, dawał się głaskać i karmić tym, których znał i wiedział, że nic złego od nich go nie spotka. Natomiast na agresję i bicie zaczął reagować agresją i bronił się atakując" - relacjonuje stowarzyszenie.
Zwierzę udało się odłowić z jednej z miejscowości w gminie Puławy (woj. lubelskie). W czwartek 25 marca Leśne Pogotowie podawało, że koziołek nadal jest agresywny. "Nie zna nas i nie wie, czy nie chcemy zrobić mu krzywdy. Ma oderwany kawałek ucha, drugiego nie ma do połowy, dużo otarć i bardzo poranione i połamane poroże" - czytamy w poście. "Mamy nadzieję, że się uspokoi i zobaczy, że człowiek nie musi być zły" - dodaje organizacja.
- Nie chcę oczywiście nikogo usprawiedliwiać, ale mogło być tak, że koziołek naderwał ucho przez to, że zaplątał się w jakąś siatkę - powiedział TVN24 Michał Kramarczyk, inspektor ds. gospodarki komunalnej w urzędzie gminy Puławy. Z jego relacji wynika, że małego koziołka miał znaleźć na swojej łące jeden z mieszkańców wsi, który następnie zabrał zwierzę do siebie, gdzie je dokarmiał. - Może nie zdawał sobie sprawy, że sarny na czas żerowania zostawiają nieraz swoje młode w trawie. Tak czy owak, koziołek z czasem bardzo się oswoił - powiedział Kramarczyk. Z czasem zwierzę nabrało śmiałości, aż w końcu zaczęło wymuszać pożywienie od mieszkańców.
Na szczęście już na drugi dzień okazało się, że zwierzę zaczęło się uspokajać. "Koziołek dziś wyraźnie wyluzował, spokojnie jadł i pił. Nie zamierzamy się z nim zaprzyjaźniać, ponieważ chcielibyśmy, żeby jednak miał szansę wrócić kiedyś na wolność. Przeniesiemy go na duży wybieg, gdzie ograniczymy kontakt do koniecznego minimum" - napisano. Stowarzyszenie liczy, że zwierzę "bardziej zdziczeje i może zacznie bać się ludzi". Jeśli tak się stanie, istnieje szansa, że mogłoby dołączyć do stada wypuszczanych sarniaczków. W przeciwnym razie koziołek pozostanie w ośrodku na stałe.