"Zarząd Główny SDP podjął uchwałę stwierdzająca, że na skutek naruszenia procedur przewidzianych przez statut SDP przez zarząd Oddziału Dolnośląskiego Jacek Międlar nie jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich" - czytamy na oficjalnej stronie internetowej organizacji.
W ubiegłym tygodniu członkowie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich napisali oświadczenie, w którym domagali się ustąpienia ze stanowiska Krzysztofa Skowrońskiego, wobec którego "stracili zaufanie". Autorzy po ujawnieniu, że w szeregach SDP znalazł się Jacek Międlar oświadczyli, że "prezes wykazuje zbyt mało troski o Stowarzyszenie".
"12 marca opinia publiczna dowiedziała się o skandalicznych decyzjach i nieprawidłowościach związanych z przyjmowaniem nowych członków - Tomasza Greniucha i Jacka Międlara. Tłumaczenia Prezesa, który twierdzi, że nie miał świadomości, jaki dokument podpisuje, są nie do obrony. W związku z powyższymi faktami oświadczamy, że Krzysztof Skowroński stracił nasze zaufanie i domagamy się dymisji Prezesa SDP z zajmowanej funkcji" - napisano w oświadczeniu.
12 marca Jacek Międlar były ksiądz, a obecnie redaktor naczelny portalu wPrawo.pl, poinformował na Twitterze, że został członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. "Miło mi, dziękuję za docenienie i zaufanie" - napisał i zamieścił zdjęcie swojej legitymacji.
Wywołało to oburzenie w branży. "Co za upadek" - stwierdził Konrad Piasecki z TVN24. "Międlar nie powinien nosić legitymacji dziennikarskiej" - napisał z kolei Cezary Gmyz z TVP.
Jacek Międlar znany jest z nacjonalistycznych poglądów. Z jego ust wielokrotnie padały także antysemickie wypowiedzi, m.in. w kwietniu 2016 roku wygłosił kazanie, podczas którego mówił o "żydowskim motłochu". - Ciemiężyciele i otumaniony, pasywny, żydowski motłoch będzie chciał was rzucić na kolana, przeczołgać, przemielić, a na końcu będzie chciał was wypluć, bo jesteście niewygodni - powiedział. - Zero tolerancji dla ogarniętej nowotworem złośliwym Polski i Polaków. Zero tolerancji dla tego nowotworu. Ten nowotwór wymaga chemioterapii (...) i tą chemioterapią jest bezkompromisowy narodowo-katolicki radykalizm - stwierdził Międlar. Prokuratura prowadziła w jego sprawie śledztwa, ale zostały umorzone.