"W tego typu sytuacjach używa się pododdziałów zwartych, które w ramach procesu szkolenia są uczone szyków, komend, a wszystkie działania podejmuje się na rozkaz dowódcy. Ich zadaniem jest przejęcie dominacji nad tłumem. A tutaj widzimy jakiegoś samotnego gościa biegnącego z pałką szturmową, który lata między ludźmi i finał jest taki, że to ludzie go osaczyli i cud, że nie doszło tam do linczu" - cytuje anonimowego funkcjonariusza portal onet.pl.
W sobotę zorganizowany został tzw. "Marsz o Wolność", którego uczestnicy manifestowali przeciwko wprowadzonym przez rząd obostrzeniom. Kilkaset osób pojawiło się na pl. Defilad w Warszawie, a stołeczni funkcjonariusze rozwiązali nielegalne zgromadzenie. Część protestujących nie rozeszła się do domów - wtedy też doszło do doszło do pojedynczych zatrzymań oraz starć z policją.
Na opublikowanym nagraniu widzimy, jak tłum uczestników nielegalnego marszu goni jednego z policjantów. Zdaniem rozmówcy Onet.pl, taka sytuacja kompromituje stołecznych funkcjonariuszy. Podkreśla, że tłum mógł zabrać policjantowi środki przymusu bezpośredniego, np. broń, a następnie jej użyć.
"Zwłaszcza że taki tłum jest anonimowy i działa na bazie wysokich emocji. Dla mnie ta sytuacja to jest jakaś abstrakcja i nigdy nie powinna mieć miejsca. No ale widocznie taki mamy teraz poziom przygotowania policji do tego typu działań" - skomentował zajście funkcjonariusz.
Na temat nielegalnego zgromadzenia wypowiedział się także szef resortu zdrowia Adam Niedzielski. - Oczywiście jest to skandaliczna sytuacja. Dzisiaj na Rządowym Zespole Zarządzania Kryzysowego rozmawialiśmy właśnie o stosowaniu polityki zero tolerancji dla takich sytuacji - powiedział minister. I podkreślił, że "ta demonstracja była absolutnie nielegalna, bo przekroczyła limit zgromadzeń, który wynosi pięć osób".