Pediatra o nowym rozporządzeniu Niedzielskiego: Zakaz teleporad odbija się czkawką

Rozporządzenie ministra zdrowia z 5 marca ogranicza dostępność teleporad dla pacjentów do 6. roku życia. Na łamach Gazeta.pl publikujemy w całości list lekarza pediatry, według którego nowe przepisy to "typowy 'bubel', który ogranicza prawa pacjentów".

Trwa trzecia fala epidemii. System ochrony zdrowia jest przeciążony bardziej kiedykolwiek. W Gazeta.pl wspieramy pracowników medycznych i oddajemy Wam nasze łamy, by pokazywać, jak rzeczywiście wygląda sytuacja na pierwszej linii. Lekarzu, pielęgniarko, ratowniku medyczny, diagnosto, pracowniku sanepidu, pracowniku ochrony zdrowia - napisz do nas na adres: redakcjagazetapl@agora.pl. Pokaż nam, jak wygląda Wasza codzienna praca, podziel się z nami swoją perspektywą.

Jestem lekarzem pediatrą, chciałbym wyrazić swoją opinię na temat nowego "rozporządzenia" ministra Niedzielskiego. W Dzienniku Ustaw opublikowano rozporządzenie dotyczące udzielania teleporad w POZ - to według nie tylko mnie typowy "bubel", który ogranicza prawa pacjentów, choć pewnie pisano to rozporządzenie w dobrej wierze, żeby nie było poradni, gdzie 100 proc. wizyt to teleporady, bo tak zła jest sytuacja. Poniżej przedstawiam parę aspektów, na które warto zwrócić uwagę.

Zobacz wideo Nowy standard teleporad. Dzieci do 6 roku życia powinny być badane na miejscu

1. Rozporządzenie jest w Polsce aktem najniższego rzędu, stoi niżej niż konstytucja i ustawy. Artykuł 42 ustawy o zawodzie lekarza mówi, że "Lekarz orzeka o stanie zdrowia określonej osoby po uprzednim, osobistym jej zbadaniu lub zbadaniu jej za pośrednictwem systemów teleinformatycznych, lub systemów łączności, a także po analizie dostępnej dokumentacji medycznej tej osoby". Zatem jak się ma to nowe rozporządzenie do ustawy? Ustawa daje możliwość orzekania o stanie zdrowia np. na podstawie dokumentacji, czyli przykładowo rodzice 5-letniego dziecka, które znam, dostarczą do poradni wynik tomografii komputerowej, ja do rodziców zadzwonię, uzupełnię brakujące informacje, jeśli takowe są i mogę orzekać np. czy są potrzebne dodatkowe badania itp. Nie muszę badać fizykalnie dziecka ani go "zobaczyć" w dniu dostarczenia wyniku, bo nie jest mi to potrzebne. Niestety rozporządzenie nie daje takiej możliwości, co jest absurdem. 

2. Konstytucja RP, a konkretnie artykuł 68 mówi: "Każdy ma prawo do ochrony zdrowia. Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych. Warunki i zakres udzielania świadczeń określa ustawa. Władze publiczne są obowiązane do zapewnienia szczególnej opieki zdrowotnej dzieciom, kobietom ciężarnym, osobom niepełnosprawnym i osobom w podeszłym wieku" - a zatem warunki świadczeń określa ustawa, w tym wypadku np. art. 42 ustawy o zawodzie lekarza, a nie "rozporządzenia". Istnieje w polskim prawie coś takiego jak "rozporządzenie z mocą ustawy", ale nie mamy stanu wyjątkowego, więc nie ma podstaw do wydania takiego aktu prawnego. Zapewnienie szczególnej opieki powinno być rozumiane jako każda forma kontaktu, osobista, telefoniczna, mailowa, wideorozmowa, wizyta domową itp. Nakazywanie wyłącznie wizyty osobistej w pewnych grupach, wyłączając teleporadę, może łamać konstytucję, bo nie zapewni się tym grupom szczególnej opieki, tylko ją ograniczy, bo np. rodzice dziecka będą w innym mieście i będą chcieli skonsultować wynik badania, który w tym mieście wykonali, a nie mają tam lekarza POZ.

Jeśli matka dziecka, które znam, będzie chciała e-skierowanie do alergologa i mógłbym je wydać w dniu zgłoszenia, to może się umówić już do alergologa w dniu zgłoszenia, a jeśli musi przyjść osobiście z dzieckiem, to musi się zwolnić z pracy i przyjdzie za 3 dni i dopiero wtedy będzie mogła szukać alergologa, to jest opóźnianie diagnostyki i ograniczanie świadczeń! Oczywiście nie mówimy tu o patologicznych sytuacjach, gdzie wysoko gorączkujące 2-letnie dziecko było "leczone" tylko teleporadami, a potem zmarło. To zła sytuacja. Ale jeszcze gorszą jest zakazywanie teleporad u dzieci, bo one w wielu sytuacjach np. omówienie kalendarza szczepień, omówienie diety, wyników badań, porada odnośnie do karmienia piersią, są tak naprawdę jedyną optymalną formą w tych stanach. Zapraszać niemowlaka do poradni w czasie 3. fali pandemii, żeby omówić kwestię kalendarza szczepień, przecież to kryminał!

Niestety takie "potworki" prawne wychodzą od ministra Niedzielskiego. Jeśli będziemy dosłownie czytać to rozporządzenie, to lepszą opiekę będzie miał 20-latek, bo taka osoba może skorzystać zarówno z teleporady jak i wizyty osobistej, a 5-letnie dziecko już nie. To głupota urzędnicza, prawdopodobnie niezgodna z konstytucją. Konieczna jest zmiana przepisów zgodnie z Konstytucją RP, poszerzająca prawo dzieci do szczególnej opieki, a więc do szybkich konsultacji, w każdej postaci. Zakaz teleporad odbija się "czkawką" i negatywnie wpływa na dostęp do opieki zdrowotnej dzieci w Polsce, a przecież nie o to chodzi. Optymalną wersją jest wizyta osobista u dziecka, jeśli zachodzi konieczność bezwzględnego badania fizykalnego. Ale nie zawsze ona jest. Czy jeśli ktoś przychodzi po poradę odnośnie do swojego stanu psychicznego, to musi być osłuchiwany stetoskopem? 

3. "Rozporządzenie" ministra Niedzielskiego mówi o wizycie w kontakcie bezpośrednim z pacjentem. To również budzi moje wątpliwości, bo co to jest kontakt bezpośredni? Przecież na każdej wizycie osobistej nie mam obowiązku badania fizykalnego pacjenta, bo nie każdy problem tego wymaga. Ponadto na potrzeby epidemii zdefiniowano, czym jest „bliski” kontakt z pacjentem: bezpośredni kontakt fizyczny, narażenie na kaszel, kontakt przez więcej niż 15 min, przy zachowaniu odległości poniżej dwóch metrów itp. Nie każda wizyta wymaga poświęcania więcej niż 15 minut. W zależności od problemu może to być np. 10 minut lub 20 minut. 

4. "Rozporządzenie" mówi o wizycie pierwszorazowej u lekarza POZ, wskazanego w deklaracji wyboru. A co w sytuacji, jeśli pacjent zadeklaruje się do lekarza X, a najbliższy możliwy termin będzie u lekarza Y? To musi mieć wizytę osobistą czy może mieć teleporadę? 

5. Czym się różni katar u dziecka 5-letniego od kataru u dziecka 7-letniego? Dlaczego 5-latek z tym samym katarem musi mieć wizytę osobistą, a 7-latek może mieć teleporadę? Żeby przyjść do poradni z dzieckiem, często rodzic musi się zwolnić z pracy, co może skutkować tym, że 7-latek uzyska konsultację szybciej niż 5-latek. To chyba nie o to chodzi.  

Takich wątpliwości jest dużo więcej. Zakładam, że twórcom tego "rozporządzenia" chodziło o zwiększenie dostępności pacjentów do świadczeń medycznych, w tym do wizyt osobistych w POZ, co było dobrą intencją. Niestety, wychodzi zupełnie odwrotnie. Czy nie lepiej byłoby pozwolić lekarzom leczyć zgodnie z wiedzą i standardami medycznymi, w tym doświadczeniem w pracy w POZ i się wcześniej z nimi skonsultować? Jak przepis wprowadza urzędnik, który nie ma pojęcia o pracy w POZ, to jest jak jest, czyli gorzej niż było. 

Dr n. med. Maciej Pawłowski, Lekarz specjalista pediatrii (PWZ 2862886)

Więcej o: