Leszno. Świadek wypadku: "Próbujesz ratować umierające dziecko. Myślisz: dlaczego inni tylko się gapią?"

29-latka i jej dwójka pozostałych dzieci, które przeżyły tragiczny wypadek w Lesznie, są w stanie ciężkim. Sprawcy postawiono już zarzuty, a swoją relację z miejsca zdarzenia zamieścił też mężczyzna, który brał w akcji ratunkowej. "Klęczysz nad umierającym 11-miesięcznym dzieckiem, starając się uratować mu życie. Nie myślisz o niczym innym. No może o jednym: dlaczego inni tylko stoją i się gapią?".

Pojawiają się nowe informacje w sprawie tragicznego wypadku w Lesznie (województwo wielkopolskie), do którego doszło w piątek 19 marca. Zginęło w nim 11-miesięczne niemowlę, a do szpitala trafiła jego matka oraz rodzeństwo w wieku 3 i 5 lat. "Siła uderzenia była potężna. Dzieci jadące w skodzie wypadły z fotelików " - opisywały lokalne media.

Aresztowano już 33-letniego sprawcę zdarzenia, który nagle zjechał na przeciwny pas ruchu i czołowo zderzył się ze skodą. Mężczyzna usłyszał zarzuty dotyczące spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym i niedostosowanie się do orzeczonych przez sąd środków karnych. Wcześniej wstępne testy przeprowadzone przez policjantów wykazały, że najprawdopodobniej zażywał wcześniej marihuanę i amfetaminę. Dodatkowo nie miał prawa jazdy - wcześniej sąd orzekł, że ma zakaz kierowania pojazdami. Powodem była właśnie wcześniejsza jazda samochodem pod wpływem narkotyków.

Zobacz wideo Wypadek na oznakowanym przejściu dla pieszych w Zielonej Górze. Pieszą odrzuciło o kilkadziesiąt metrów

Leszno. Niemowlę nie żyje, drugie z dzieci ciężko ranne po tragicznym wypadku. Świadek: "Próbujesz ratować, inni tylko się gapią"

Sprawca wypadku nie odniósł obrażeń. Stan 29-latki i jej dwójki dzieci jest ciężki. Jak podaje "Wyborcza Poznań", największych obrażeń doznał 5-letni chłopiec, którego po wypadku przewieziono śmigłowcem do szpitala dziecięcego przy ul. Krysiewicza w Poznaniu (jego 3-letni brat i mama przebywają w szpitalu w Lesznie). 

Stan dziecka jest ciężki, ale stabilny. Chłopiec ma liczne obrażenia - złamane obie nogi, kręgosłup, miednicę

- powiedziała w rozmowie z gazetą Urszula Łaszyńska, rzeczniczka prasowa szpitala. Dodała, że kluczowe jest, czy "nie pojawi się krwotok wewnętrzny lub obrzęk". Matka i drugi z chłopców również mają liczne złamania.

W mediach społecznościowych pojawiła się też relacja strażaka OSP, który znalazł się na miejscu wypadku niedługo po zdarzeniu i od razu wziął udział w akcji ratunkowej. Jak opisał, mimo ogromu tragedii część osób nawet nie zatrzymała się, by pomóc. 

"Widzisz wypadek, zatrzymujesz się, bierzesz apteczkę, gaśnicę, podręczny sprzęt, który może pomóc i biegniesz ratować poszkodowanych. Mnóstwo krwi, złamań, ludzkiego - w tym dziecięcego - cierpienia. Wstępnie rozpoznajesz sytuację i udzielasz pomocy temu, który z trójki dzieci i dwojga dorosłych najbardziej jej potrzebuje... Chwilę później klęczysz nad umierającym 11-miesięcznym dzieckiem, starając się uratować mu życie... tak, życie... nie myślisz o niczym innym. No może o jednym, dlaczego inni tylko stoją i się gapią... dlaczego auta przejeżdżają obok i nie zatrzymują się, by pomóc... Warto pomyśleć co myślałoby się o innych, gdybyś to Ty potrzebował pomocy, a inni by stali, gapili się lub przejeżdżali obok" - napisał.

Jak dodał, część świadków wypadków zachowała się prawidłowo.

Mimo wszystko pragnę serdecznie podziękować tym, którzy ramię w ramię ruszyli na pomóc, sami widząc, co się dzieje, jak i również tym, którzy na komendę wręcz, poproszeni o pomoc, przybiegli i pomagali, wykonywali swoje zadanie. Jednego najmniejszego życia nie udało się uratować, ale może właśnie dzięki Wam pozostali żyją mimo licznych obrażeń
Szczególnie zapamiętam 14-latka, który wyróżnił się z tłumu, podszedł sam i zapytał, czy może pomóc. Mimo mrozu oddał swoją kurtkę, by przykryć wyziębione poszkodowane dziecko. Chłopie wielkie dzięki. Serdeczne wyrazy współczucia dla rodziny zmarłego. Szybkiego powrotu do zdrowia dla poszkodowanych

- napisał.

Co robić, gdy jesteśmy świadkami wypadku? Należy zachować spokój i przed podejściem do osoby poszkodowanej upewnić się, że miejsce wypadku jest bezpieczne, a także włączyć światła awaryjne i ustawić trójkąt awaryjny. Należy natychmiast wezwać pomoc (pogotowie: 112), podać liczbę i stan ofiar oraz miejsce zdarzenia. Następnie postępujemy zgodnie z instrukcjami dyspozytora. W przypadku braku oddechu u osoby poszkodowanej, ryzyka zsunięcia się pojazdu ze skarpy lub pożaru pojazdu należy w miarę możliwości wyciągnąć poszkodowanego na zewnątrz i ułożyć go w pozycji bezpiecznej. Jeśli poszkodowany nie oddycha, należy podjąć reanimację do czasu odzyskania przytomności lub przyjazdu ratowników. Więcej informacji o udzielaniu pierwszej pomocy można znaleźć TUTAJ.

Więcej o: