Prof. Andrzej Horban stwierdził w TVN24, że scenariusz z 40 tysiącami zakażeń na dobę jest realistyczny. - To wynika z prostego przeliczenia - wirus jest o 50-60 proc. bardziej zakaźny. To musi tak się skończyć - powiedział.
Zapytany, czy 40 tys. zakażeń to będzie "szczyt trzeciej fali w Polsce", odpowiedział: - Coś około tego.
Jak podkreślił, "liczby i statystyka są przewrotne". Dodał, że od "rekordu dziennego" ważniejsze są "średnie tygodniowe". - Fala narasta i będzie narastała, to widać. Wystarczy się rozejrzeć wokół nas, dużo osób ma w tej chwili objawy kliniczne, przy czym część tych osób jest zakażonych innymi wirusami. Tutaj mamy nakładanie się innych infekcji wirusowych, być może grypy, być może innego wirusa - powiedział.
Lekarz przyznał, że w przypadku wzrostu zakażeń "czeka nas powtórka z rozrywki". - Wrócimy do tej sytuacji, która była rok temu. Rok temu w marcu, kwietniu ulice były puste. Nadal jest grupa osób, które uważają, że nie ma żadnego wirusa, dlatego nie stosuje się do zasad - zauważył.
Prowadzący program w TVN24 zapytał prof. Horbana, czy przed świętami rząd powinien wydać zakaz przemieszczania się po kraju (z wyłączeniem sytuacji, gdy jest to absolutnie konieczne). - Myślę, że jesteśmy bardzo bliscy tego, ale to wynika z rozsądku. Większość ludzi jest rozsądna - stwierdził. Doradca premiera ds. COVID-19 powiedział, że sytuacja epidemiczna może się poprawić pod koniec maja lub w czerwcu, jeśli "szczepienia zaczną być efektywne". - My już w te chwili prawie nie mamy pacjentów 80 plus, 90-letnich. Ci ludzie zostali zaszczepieni, są już bezpieczni poza tymi, którzy się nie zaszczepili - stwierdził.