Jak informowaliśmy we wtorek 16 marca, Prokuratura Krajowa powiadomiła o wniosku o uchylenie immunitetu dla trzech sędziów Sądu Najwyższego. Wniosek ma rzekomo związek z dwoma sprawami z 2019 r., w których - zdaniem prokuratury - sędziowie Marek Pietruszyński, Włodzimierz Wróbel i Andrzej Stępka zaniedbali swoje obowiązki. Jej zdaniem sędziowie nie wydali nakazu zwolnienia, co doprowadziło do "bezprawnego pobytu dwóch osób w zakładach karnych" - w obu przypadkach skazani spędzili w więzieniu o około miesiąc za długo.
W Sądzie Najwyższym sprawa ta jest znana i była wyjaśniana, a jej efektem były postępowania dyscyplinarne przeciwko urzędnikom.
- Postępowania te zakończyły się prawomocnym udzieleniem nagany protokolantowi, a także zwolnieniem kierowniczki sekretariatu - mówił "Gazecie Wyborczej" Michał Laskowski, prezes Izby Karnej. Laskowski wyjaśniał, że tego typu sprawami zajmują się kierownicy sekretariatów. - Ja, jako sędzia, nigdy takiego nakazu sam nie wydawałem - wyjaśnił. - Wieloletnia praktyka Izby Karnej jest następująca: to kierownik sekretariatu lub ewentualnie protokolant czuwają nad tym, aby wykonać decyzję sądu. Sąd uchyla wyrok, a ktoś zagląda do systemu, sprawdza, gdzie dany delikwent przebywa, i wysyła do jednostki nakaz zwolnienia. Tu stało się to dopiero po interwencji obrońcy oraz w drugiej sprawie - zakładu karnego - relacjonował Laskowski.
- W tych sprawach nie rozważano odpowiedzialności sędziów. Ale prokuratura wszczęła postępowanie karne w sytuacji, gdy żadnej intencji pozbawienia wolności nie było. Nigdy nie spotkałem się z podobną sytuacją - dodał sędzia Laskowski.
W środę, 17 marca ponad 60 sędziów Sądu Najwyższego wydało oświadczenie, w którym krytykują wniosek prokuratury.
"My, niżej podpisani sędziowie Sądu Najwyższego sprzeciwiamy się praktyce kierowania przez Prokuraturę wniosków o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej sędziów, opartych na zarzutach związanych z procesem orzekania i wykonywania orzeczeń przez pracowników sekretariatów sądów" - napisano w oświadczeniu.
"Kierowanie wniosków o uchylenie immunitetu stanowi przykład instrumentalnego wykorzystywania prawa do zdyskredytowania w opinii publicznej sędziów krytycznie nastawionych do zmian w systemie wymiaru sprawiedliwości. Jest jednocześnie próbą wywołania efektu mrożącego w odniesieniu do innych sędziów, to jest zniechęcenia ich do wydawania orzeczeń, które mogą być krytycznie odbierane przez władze i do występowania w obronie praworządności" - czytamy. Sąd Najwyższy sprzeciwia się także, by oceny zasadności wniosków dokonywała Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego, która w opinii sędziów, a także Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i sądów powszechnych, nie jest organem bezstronnym.
Jeden z sędziów, prof. Włodzimierz Wróbel, wielokrotnie krytykował obecny rząd za wprowadzanie zmian, które naruszają niezależność sądów. Rok temu uzasadniał on uchwałę trzech izb Sądu Najwyższego w sprawie tak zwanej Izby Dyscyplinarnej. PiS uchwały tej nie uznaje.
- Teraz już nie ma wątpliwości, po kolei szukane są haki na sędziów, po to, żeby odsunąć ich od orzekania, by niepokorni sędziowie wreszcie przestali kontestować pseudoreformę wymiaru sprawiedliwości - powiedziała TVN24 Beata Morawiec ze Stowarzyszenia Sędziów "Themis".
Zdaniem Krystiana Markiewicza ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" właśnie do tego miały doprowadzić zmiany w wymiarze sprawiedliwości - "że będzie można postawić najbardziej absurdalne zarzuty, a sąd orzeknie tak, jak trzeba".