Działaczki i działacze Greenpeace od rana w pokojowy sposób protestują na terenie odkrywki Turów w dolnośląskim na rzecz odejścia Polski od węgla do 2030 roku podjęli decyzję, że zostaną tam na noc. Na ogromnej koparce przygotowali stanowiska do spania. Kontynuują protest.
Aktywiści biorący udział w proteście wspięli się na ogromną koparkę, na której powiesili transparent z hasłem “Kryzys klimatyczny? No i ch*j”. Akcją nawiązali do przyznania anty wyróżnienia dla PGE i ministra aktywów państwowych za brak adekwatnych działań w obliczu pogłębiającego się kryzysu klimatycznego.
Pokazujemy to, jak prezes PGE Wojciech Dąbrowski i minister Jacek Sasin, uporczywie ignorują kwestię bezpieczeństwa ludzi i klimatu. Domagamy się podjęcia kluczowej decyzji o odejściu od węgla najpóźniej do 2030 roku
- powiedziała Wioletta Smul, uczestniczka pokojowej akcji, która spędzi noc na koparce.
2030 rok to data graniczna, która jest potrzebna, aby móc zaplanować transformację regionów górniczych i zapewnić im im środki z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Takie rozwiązanie ma zatrzymać najbardziej katastrofalne skutki zmian klimatu.
Na stronie internetowej Greenpeace opublikowano apel, w którym aktywiści tłumaczą, że spółka PGE stara się o zgodę na dalszą rozbudowę kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Turów, która miałaby przedłużyć jej działalność do 2044 roku.
Zdaniem ekspertów, aby uniknąć katastrofalnych skutków kryzysu klimatycznego, wszystkie kraje Unii Europejskiej, powinny odejść od spalania węgla jak najszybciej.
Wydobycie i spalanie węgla brunatnego w kompleksie energetycznym Turów nie tylko pogłębia kryzys klimatyczny, ale wywiera także długotrwały, szkodliwy wpływ na środowisko naturalne i mieszkańców Polski, Czech i Niemiec. Dalsza ekspansja odkrywki Turów poważnie zagraża utratą wody pitnej dla kilkunastu tysięcy mieszkańców sąsiadujących z wyrobiskiem po czeskiej stronie. W wyniku zaniku wód podziemnych dochodzi także do zapadania się gruntów zagrażającego domom w regionie Żytawy. Mieszkańcy, którzy tymczasowo naprawiają swoje domy, obawiają się utraty stabilności i wartości swoich nieruchomości
- napisano w apelu. Na początku marca Czechy wniosły skargę przeciwko Polsce ws. rozbudowy kopalni w Turowie do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Rzeczniczka PGE, Sandra Apanasionek, przesłała PAP oświadczenie, w którym podkreśliła, że protest odbywa się na terenie jednego z największych i najważniejszych wytwórców energii elektrycznej w Polsce. Dodała, że PGE wycenia szkody finansowe związane z akcją Greenpeace.
Postulaty Greenpeace są nierealne. Doprowadziłyby do uzależnienia Polski od energii sprowadzanej z zagranicy, zaś dla tysięcy ludzi z regionu turoszowskiego - utratę pracy z dnia na dzień.
- wskazała rzeczniczka w oświadczeniu i dodała, że jest tam zatrudnionych 5300 osób, natomiast pracownicy spółek zależnych i współpracujących wraz z rodzinami to około 60-80 tysięcy osób. Zdaniem Sandry Apanasionek likwidacja kopalni bez specjalnego programu rozłożonego na lata, doprowadziłaby do załamania tamtejszego rynku pracy i dużego wzrostu bezrobocia, a także upadku setek firm.