Jak czytamy w komunikacie Rzecznika Praw Obywatelskich, we wtorek Sąd Najwyższy uznał, że ograniczenia pandemiczne zarządzone wiosną 2020 roku "rażąco naruszyły prawo". Chodzi o wprowadzony przez rząd zakaz przemieszczania się. Z domu można było wyjść jedynie do pracy, w celu zaspokojenia niezbędnych potrzeb, na wolontariat czy do kościoła.
RPO informuje, że w związku z karami nałożonymi za łamanie tych obostrzeń złożył kilkanaście wniosków o kasacje do Sądu Najwyższego. W trzech przypadkach Izba Karna SN zgodziła się z Adamem Bodnarem. Jak czytamy, chodzi o sprawę pana Łukasza, który w Wielką Sobotę 2020 r. miał naruszyć zakaz przemieszania się bez niezbędnej potrzeby. Sąd rejonowy wyrokiem nakazowym wymierzył mu karę 200 zł grzywny.
Drugi przypadek dotyczy pana Jakuba, który w kwietniu ubiegłego roku został ukarany 100 zł grzywny. "Wykroczenie polegało na tym, że 'stał na chodniku wraz z K.P. w rejonie sklepu spożywczego, zamkniętego w trakcie interwencji, motywując to tym, że w tym miejscu znajduje się w celu rekreacji dla rozprostowania nóg i rozmowy z kolegą'" - czytamy.
Kolejna sprawa dotyczy pana Patryka, którego również skazano na 100 zł grzywny za to, że "bez uzasadnienia opuścił miejsce zamieszkania w innym celu niż zaspokajanie niezbędnych i przebywał wspólnie z dwoma osobami".
"Wcześniej Adam Bodnar kierował liczne skargi do sądów administracyjnych co do kar pieniężnych sanepidu, wymierzanych obywatelom za nieprzestrzeganie ograniczeń nakładanych rozporządzeniami. Sądy administracyjne generalnie uchylają te kary, podkreślając m.in. właśnie naruszenie zasad poprawnej legislacji" - czytamy w komunikacie Rzecznika Praw Obywatelskich.
Sprawę w "Dzienniku Gazecie Prawnej" komentował mec. Andrzej Michałowski. - To oznacza, że zarówno wcześniejsze, jak i przyszłe regulacje ingerujące w konstytucyjne wolności, o ile również będą wprowadzane za pomocą rozporządzeń, nie mają podstawy prawnej. A zatem będą mogły być skutecznie kwestionowane - powiedział. - Jeżeli z premedytacją władza publiczna przez ponad rok wydaje wadliwe przepisy, licząc na to, ze obywatele kierowani strachem i tak się będą do nich stosowali, a tylko niewielu zdecyduje się je kontestować, to nie jest to stanowienie prawa, lecz cwaniactwo - podkreślił.