Zespół około 50 politologów i socjologów z całego świata przygotował dla Wydziału Nauk Politycznych Uniwersytetu w Göteborgu w Szwecji raport o stanie demokracji na świecie. Na podstawie tych opinii stworzono ranking państw, które najbardziej zmierzają do autorytaryzmu. Ze względu na zmiany, jakie zaszły w ciągu ostatnich 10 lat, na czele rankingu znalazła się właśnie Polska.
Na kolejnych miejscach po naszym kraju znalazły się: Węgry, Turcja, Brazylia, Serbia, Benin, Indie, Mauritius, Boliwia i Tajlandia. Polska zanotowała jednak najwyższy spadek liberalnej demokracji - o 34 proc., który nastąpił od 2015 roku.
Nasz kraj z "demokracji liberalnej" spadł do kategorii "demokracji wyborczej, z której demokratyczne zostały tylko wybory". Autorzy rankingu wyróżniają jeszcze dwie kategorie ustrojów - autorytaryzm wyborczy i autorytaryzm zamknięty. Z projektu V-Dem wynika, że liczba osób żyjących w ustrojach autorytarnych na całym świecie zwiększyła się z 48 proc. w 2010 r. do 68 proc. w 2020 r.
Doktor Sebastian Hellmeier, politolog z Uniwersytetu w Göteborgu w rozmowie z TVN24 wyjaśnia, że na wysoką pozycję Polski w rankingu złożyło się kilka czynników. - Odnotowaliśmy w Polsce zamach na wolność mediów, procesy wytaczane dziennikarzom, ustawienie mediów publicznych tak, żeby pokazywały tylko wyidealizowany obraz władzy. Do tego represje wobec sędziów, jak ich zwalnianie albo obcinanie pensji, ignorowanie lub działanie wbrew organizacjom obywatelskim - wyjaśnia.
Raport należy do jednych z najbardziej drobiazgowych badań na świecie, a naukowcy w jego tworzeniu biorą pod uwagę bardzo wiele czynników.
Inaczej na sprawę patrzą jednak osoby związane z obozem władzy. Uważają, że raport jest nieporozumieniem. Za główny "problem" wskazują sformułowanie "demokracja liberalna". - Proszę zwrócić uwagę, że w tym raporcie uważa się, że mamy kryzys demokracji tak zwanych liberalnych w państwach, w których rządzą siły konserwatywne, co niewątpliwie potwierdza się z tezą, że liberałowie trudno, żeby akceptowali inne myślenie o demokracji, niż sami to prezentują - mówi politolog, a jednocześnie doradca programowy PiS prof. Waldemar Paruch.