W sierpniu na wesele w Świdwinie (woj. zachodniopomorskie) około piątej rano pogotowie ratunkowe zostało wezwane do kobiety, która miała stracić przytomność. Kiedy jednak ratownicy dojechali na miejsce, zostali pobici przez jednego z weselników. Grzegorzowi Ł. postawiono zarzut publicznego naruszenia nietykalności cielesnej ratowników bez powodu w trakcie udzielania pomocy medycznej oraz uszkodzenia karetki. Mężczyzna został skazany w piątek na osiem miesięcy bezwzględnego więzienia oraz zapłatę zadośćuczynienia na rzecz pogotowia i medyków.
- Oskarżony w toku procesu przyznał się w całości do popełnienia zarzucanego mu czynu, zrozumiał swój błąd - mówił na antenie TVN24 sędzia Przemysław Kopaczewski. - Wydaje się, że ta kara orzeczona wobec oskarżonego spełnia kryteria prewencji generalnej i indywidualnej - podsumował sędzia.
Grzegorz Ł. jest partnerem kobiety, do której przyjechało pogotowie. Jak pisze "Głos Koszaliński", mężczyzna zaczął szarpać ratowników i siłą wyciągać z karetki kierowcę, bo "uznał, że przyjechali za późno". Oskarżony mówił, że nie pamiętał zdarzenia ze względu na spożycie alkoholu. Sąd wycenił uszkodzenia ambulansu, czyli zniszczenie elementów karoserii, na 7 tys. złotych. Zasądzono również zadośćuczynienie w wysokości 10 tys. złotych dla pokrzywdzonych medyków.
Prokuratura uznała, że czyn miał charakter chuligański i był przejawem lekceważenia porządku prawnego. Mężczyzna dobrowolnie poddał się karze i po zdarzeniu zgłosił się sam na posterunek policji. Groziło mu nawet pięć lat pozbawienia wolności.