W czwartek w miejscowości Drożdżak w gminie krzywda 20-letni kierowca wypadł z drogi na prostym odcinku i uderzył w drzewa. Pierwsze, w które uderzył, zostało wyrwane z korzeniami, drugie złamane - relacjonował prezes OSP Krzywda.
Kierowca skody uderzył w drzewa z taką siłą, że samochód rozerwało na pół.
Auto uderzyło dachem, karoseria nie wytrzymała
- opisuje prezes OSP Adam Mateńko. Dodał, że przód samochodu wyszedł z tej kolizji praktycznie bez szwanku.
Silnik, chłodnica, akumulator - nic nie zostało nawet draśnięte. Gdyby dospawać tył, to powstałby nowy samochód. Niektórzy mogą sądzić, że auto było "składane". Sprawdziliśmy jednak, że nie. Samochód był oryginalny
- podkreślał Adam Mateńko z OSP Krzywda. To właśnie ta jednostka oraz dwa zastępy JRG PSP Łuków wezwano do wypadku - pisze tvn24.pl.
20-letni kierowca samochodu został przetransportowany do szpitala helikopterem. Prezes Ochotniczej Straży Pożarnej podkreśla, że mężczyzna miał ogromne szczęście. Jego zdaniem to cud, że kierowca przeżył. Mł. bryg. Paweł Wysokiński z Komendy Powiatowej PSP Łuków po wstępnych oględzinach poinformował, że przyczyna wypadku to "niezachowanie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym".
To, że samochód rozleciał się na dwie części akurat w tym miejscu, prawdopodobnie uratowało mu życie
- mówił mł. bryg. Paweł Wysokiński.
Kierowca przebywa w szpitalu, dzień po wypadku był już w stanie rozmawiać przez telefon.