Rozmowa z Piotrem Kraśką w "Faktach po Faktach" dotyczyła poparcia Solidarnej Polski dla funduszu odbudowy w odniesieniu do sporu toczącego się w Zjednoczonej Prawicy. Jak utrzymywał minister Michał Wójcik, Solidarna Polska nie zmienia zdania w sprawie i nie ma zamiaru poprzeć inicjatywy. - Konsekwentnie mówimy "nie" federalizacji UE i uwspólnotowieniu długu (...) Jeżeli się pożycza na rynkach światowych, to się prowadzi do uwspólnotowienia długu - mówił.
- Dzisiaj, panie redaktorze, część państw może na przykład nie zapłacić, bo ma na przykład trudną sytuację finansową. Na południu Europy jeden kraj ma nawet dwieście procent zadłużenia PKP [pisownia oryginalna, chodziło najpewniej o PKB - red.] - wskazywał dalej polityk.
- A w którym momencie Mateusz Morawiecki się na to zgodził, że ma powstać jedno państwo europejskie? (...) Panie ministrze, chyba PKB, nie PKP.... (...) Dość ważna sprawa, to by znaczyło, że Mateusz Morawiecki był bardzo niekompetentnym prezesem banku przez lata, jeżeli nie rozumie, do czego prowadzi wspólnota długu - zauważył Kraśko.
- Ale proszę... Proszę tak nie stawiać sprawy, że ktoś jest kompetentny czy niekompetentny - odparł Wójcik.
- A dlaczego? A dlaczego obywatel się nie może zastanawiać, czy ludzie, którzy rządzą krajem, są kompetentni czy niekompetentni? - nie dawał za wygraną Kraśko, nie doczekał się jednak odpowiedzi.
- Panie ministrze, czy Mateusz Morawiecki nie rozumie, na co się zgodził? W którym momencie tych ustaleń na szczycie jest budowa wspólnego, europejskiego państwa? - dopytywał Kraśko, odwołując się do sprawy europejskiego funduszu, którego warunki zostały zaakceptowane przez Polskę.
Ale... W ramach Zjednoczonej Prawicy może trwać ubogacająca dyskusja (...). Może jak przystało na laureata Telekamery da mi się pan wypowiedzieć... Natomiast chcę powiedzieć, że to był błąd, przyjęcie tego typu rozwiązań. (...)
- komentował Wójcik.
W dalszej części rozmowy polityk z partii Zbigniewa Ziobry wypowiedział się również na temat wątpliwości dotyczących mechanizmu praworządności w przypadku dołączenia do funduszu. Przypomniał, że podczas czwartkowej konferencji prasowej jego partia przedstawiła projekt ustawy dotyczący rzekomego zakazu adopcji dzieci dla par jednopłciowych w Polsce. Jak wskazywano, zatajanie informacji o związku z osobą tej samej płci podczas procesu adopcyjnego miałoby być karane. Przypomnijmy jednak: polskie przepisy nie dają osobom LGBT prawa do wchodzenia związki partnerskie ani zawierania małżeństw, a tym bardziej - adopcji dzieci.
Michał Wójcik w rozmowie z Kraśką wskazywał, że obawia się, iż przyłączenie się do funduszu mogłoby sprawić, iż politycy zachodni będą forsowali nowy projekt ustawy, nie zgadzając się na dyskryminację par jednopłciowych w Polsce.
- Dwa dni temu Vera Jourova powiedziała o wykorzystaniu tego mechanizmu w praktyce, żeby przeforsować sobie pewne rzeczy. Dziś na konferencji prasowej mówiliśmy o zakazie adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Mogę się z panem założyć, że za chwilę politycy zachodniej Europy będą chcieli forsować taki pomysł w polskim porządku prawnym - mówił Wójcik, posiłkując się argumentem, że "ideologia LGBT może wkroczyć szeroko otwartymi drzwiami" [to pojęcie nie istnieje, istnienia "ideologii LGBT" nie potwierdzają żadne dowody naukowe, psychologowie są zgodni, że używanie tego określenia prowadzi do dehumanizacji i odczłowieczenia - red.].
- Skąd ten problem dzisiaj? 21 tysięcy nowych zakażonych, lockdown w kolejnych województwach, NFZ rekomenduje odwołanie planowanych zabiegów. Które z tych wydarzeń skłoniło państwa do przekonania, że najważniejszym problemem do omawiania na konferencji prasowej jest coś, co i tak jest w polskim prawie zakazane, czyli adopcja przez pary homoseksualne - pytał Kraśko.
- My mamy obowiązek chronić dobro dziecka, dlatego obiecaliśmy to naszym wyborcom - powtarzał Wójcik.
- Czy może pan wytłumaczyć ciąg logiczny tych wydarzeń tu? W dniu, kiedy minister zdrowia mówi, że "realizuje się czarny scenariusz pandemii", państwo organizujecie konferencję o adopcji dzieci przez pary jednopłciowe? Dlaczego interweniujecie w sprawie, której nie przewiduje nawet polskie prawo?
- Pandemia wybuchła rok temu. Pan uważa, że przez ten rok ja mam siedzieć z założonymi rękami i nic nie robić? - odparł Wójcik.
Po rozmowie w mediach społecznościowych pojawiły się głosy, że Piotr Kraśko w rozmowie "zmiażdżył" ministra argumentami.
"Piotr Kraśko powinien wczoraj dostać specjalną Telekamerę gastronomiczną. Zjeść ministra Wójcika i to w niecały kwadrans to wyczyn niebywały" - napisał naczelny "Newsweeka", Tomasz Lis.