Wierni oburzyli się na częste wizyty policji i winą za to obarczyli jednego z parafian. Rzeszowska kuria wzywa, aby wierny złożył wyjaśnienia w tej sprawie oraz ostrzega, że odmowa z jego strony będzie miała konsekwencje.
Do wiernego, który miał zawiadomić funkcjonariuszy o przekroczeniu limitu osób w świątyni, inny parafianin miał powiedzieć: "jak jeszcze raz wezwiesz policję, to ci łeb na rynku up…lę". Groźbę mężczyzna zgłosił na policję. Jak informuje portal nowiny24.pl, w następnym tygodniu na rynku rozwieszono plakaty z jego podobiznami i niepochlebnym podpisem. Również w tym wypadku mieszkaniec miasteczka zgłosił sprawę mundurowym. To właśnie nazwisko tego mężczyzny miało paść podczas rady parafialnej, jako odpowiedzialnego za przyjazdy mundurowych do kościoła w sprawie przekroczenia limitów.
Rada postanowiła zawiadomić o sprawie kurię diecezjalną, a ta wezwała mężczyznę, by złożył wyjaśnienia w związku ze skargą na jego zachowanie. "W związku z tym, że napłynęły skargi na naganne zachowania Pana wobec duszpasterzy pw. Świętej Trójcy w Czudcu oraz działanie na szkodę duchową wiernych tejże parafii" - brzmiała treść zawiadomienia. Termin spotkania wyznaczono na 2 marca. Mężczyzna dzwonił do kurii w tej sprawie. - Pytałem, czy mogę przyjść z prawnikiem lub jakąkolwiek bezstronną w tej sprawie osobą. Powiedziano mi, że to absolutnie niemożliwe. Skontaktowałem się też z profesorem prawa karnego, uświadomił mi, że musiałbym w kurii zeznawać w sprawach, co do których prowadzone są czynności procesowe, a tego - z punktu widzenia prawa karnego - mi nie wolno - powiedział portalowi mężczyzna. Mieszkaniec Czudec odmówił stawienia się, uzasadniając swoją decyzję.
Po tym, jak nie doszło do spotkania, rzeszowska kuria wystosowała kolejne pismo. Podkreśliła, że jego wyjaśnienia "uznaje za niewystarczające, zwłaszcza w zakresie zasłaniania się tajemnicą postępowania prokuratorskiego". "Kościół w Polsce ma prawo zarządzać swoimi prawami w sposób autonomiczny na podstawie prawa kanonicznego, niezależnie od działań władzy państwowej" - napisał w liście kanclerz kurii. Dodał również, że odmowa stawienia się na wezwanie jest wyraźnym "aktem nieposłuszeństwa wobec władzy kościelnej". Ostrzegł także, że może wywołać skutki kanoniczne w stosunku do wiernego.
- Kontaktowałem się z dwoma profesorami prawa, stwierdzili jednoznacznie, że gdybym teraz pojechał do kurii i zeznawał o tym, co dzieje się w postępowaniach karnych, to z pewnością wypełnię warunki artykułu 241 paragraf 1 kodeksu karnego. A za to grozi do 2 lat więzienia. A pismem z kurii byli zszokowani - powiedział wierny. Mężczyzna ponownie odmówił stawienia się na wezwanie.