Informację na ten temat przekazuje portal moja-ostroleka.pl, któremu zgłosił go jeden z mieszkańców powiatu ostrołęckiego. Wyjaśnił on, że do pacjentki mieszkającej w okolicach Kadzidła wezwano karetkę około godziny 18:30 w niedzielę 7 marca.
W najbliższej okolicy funkcjonowała jednak tylko jedna karetka z Myszyńca. Nie zabrała ona chorej do Ostrołęki, ale do znajdujących się 170 kilometrów dalej Łosic. To miejscowość znajdująca się na skraju Mazowsza, tuż przy granicy z Białorusią. Ambulans wrócił dopiero następnego dnia, zaś przez ten czas na terenie gminy nie było ani jednego ambulansu na wypadek nagłego wezwania.
Dyrektor ostrołęckiego Meditransu, Mirosław Dąbkowski w rozmowie z portalem przyznał, że z powodu braku miejsc w miejscowym szpitalu, podjęto decyzję o przewiezieniu kobiety do Łosic. - To nie tylko trudne logistycznie, ale też bardzo obciążające dla pacjentki, która musiała znosić trud wielogodzinnej podróży. W szpitalu znalazła się po niemal siedmiu godzinach - podkreślił.
Dąbkowski w ostrych słowach skomentował również aktualną sytuację w polskiej ochronie zdrowia. - Pacjentów z Radomia eksportuje się obecnie do Ostrołęki, a tych z naszego regionu wysyła do placówek oddalonych o wiele kilometrów. To niewyobrażalny chaos, który naraża zdrowie mieszkańców. Tymczasem pan wojewoda akurat tego dnia chwalił się, że codziennie weryfikuje sytuację epidemiologiczną, dba o to, aby była ciągła dostępność do łóżek dla pacjentów z COVID-19 oraz że jego zespół 24 godziny na dobę monitoruje sytuację - skomentował.
Dyrektor placówki zwrócił ponadto uwagę na absurd związany z tak odległym transportem. Jego zdaniem możliwe było przewiezienie pacjentki do bliższych placówek, choćby szpitala tymczasowego w Ostrołęce. - To zdarzenie jest kolejnym dowodem świadczącym o zapaści w opiece zdrowotnej - podsumował.