Marta Lempart na antenie TVN24 stwierdziła, że w czasie warszawskiego protestu policja zachowuje się agresywnie. - Cały czas napiera na ludzi, szarpie, no rzuca się na nas, po czym ustępuje, wraca i tak się bawimy. Rozumiem, że panowie z policji uważają, że tak należy spędzać Dzień Kobiet i to są ich życzenia dla nas - podkreśliła. Liderka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet została zapytana o przyczyny zachowania policji. Aktywistka odpowiedziała, że to pytanie do "dowódcy" funkcjonariuszy, czyli do Jarosława Kaczyńskiego. - My mamy muzykę, bawimy się, ale też mówimy o tym, co jest ważne. (...) O wolność nie zawalczymy już marszami z balonikami, tylko blokując ronda i tańcząc na nich, walcząc o ten swój kawałek podłogi - zaznaczyła. - Każdy, kto tu jest, kto naraził się na gaz, na bicie, na to, co się tutaj dzieje, na to zwątpienie, na zimo, na pogardę, z którą spotykamy się po raz kolejny, liczy się za 10 tysięcy - powiedziała Marta Lempart.
Aktywistka podkreśliła, że największym wrogiem kobiet są Kościół oraz organizacje fundamentalistyczne, "które są w stanie porwać sobie takie kraje jak Polska" - rządzone przez ludzi "niekompetentnych". Lempart stwierdziła, że zakaz aborcji nie powoduje, że ona znika, ale sprawia, że dla osób, które mają mniej pieniędzy, jest ona mniej dostępna. - Wróciliśmy do stanu, w którym państwo jest wrogiem, nie wypełnia swoich podstawowych obowiązków i my musimy się sami organizować, żeby przetrwać - powiedziała aktywistka.
- 27 proc. wyborców PiS uważa, że Strajk Kobiet ma rację, co trzeci wyborca PiS wie, że PiS kłamie w kwestii praw kobiet i praw człowieka, jest za Strajkiem Kobiet. Strajk Kobiet ma 70 proc. poparcia, dwa razy tyle, co rząd plus jeszcze 10 proc. - podkreśliła Marta Lempart na antenie TVN24. Liderka OSK została zapytana o to, co może powiedzieć mężczyznom z partii Jarosława Kaczyńskiego. - Władza minie, wstyd zostanie - odparła.