Decyzja, zgodnie z którą wykładowcy wyższych uczelni byli szczepieni przed innymi grupami zawodowymi, wywołała kontrowersje. Od kilku dni krytykują ją niektórzy dziennikarzy. "Jak to nazwiecie? Pani z Biedronki ma 60 lat. Codziennie widuje z 1000 osób. Nie ma dla niej szczepionki. Wykładowca dziennikarstwa, filozofii, historii lat 35, od roku nie widział studenta, uczelnie zamknięte do 10.2021 chwali się, że już zaszczepiony" - pisał na Twitterze Michał Janczura z TOK FM.
"Do tej pory nie poznałam powodu, dla którego wykładowcy pracujący online są teraz szczepieni w pierwszej kolejności. Pytam i czekam jakby co" - stwierdziła Joanna Miziołek z "Wprost".
Czy pan Adam Niedzielski może wytłumaczyć zasady, że szczepi się bardzo młodych - jak rozumiem - pracowników akademickich, PRACUJĄCYCH ZDALNIE uczelni, a dużo starsi, A ZWŁASZCZA z grup ryzyka mają albo odległe terminy, albo jeszcze wcale ich nie mają?" - pisał pod koniec lutego Łukasz Mężyk z 300polityka.pl.
O kwestie szczepień wykładowców został przez oko.press zapytany prof. Andrzej Rychard, socjolog, dyrektor Instytutu Filozofii i Socjologii PAN oraz członek Interdyscyplinarnego Zespołu Doradczego ds. COVID-19 w PAN.
- Zacznę od sprawy nauczycieli akademickich. Myśląc w taki sposób, można byłoby także powiedzieć: "dlaczego nauczyciele akademiccy mają dłuższe urlopy niż kasjerki w Biedronce"? - powiedział socjolog. - Uważam, że jest to rodzaj nagrody za społecznie zajmowaną pozycję, która zresztą - jak mi się wydaje - jest społecznie akceptowalna i zasadniczo nie ma w niej niczego złego. Jakoś nikt np. nie protestuje przeciwko dłuższym urlopom pracowników naukowych - podkreślił.
Jak przekonywał naukowiec, "problem z kolejką mają wszyscy". - Wszystkie kraje muszą ustalić jakąś kolejkę, ponieważ jeśli jakieś dobro publiczne jest trudno dostępne (a szczepionki są na razie trudno dostępne), to zawsze pojawia się problem kolejki - stwierdził. - W wypadku każdej kolejki zasadnicze znaczenie ma to, czy władza, która ją ustawia, ma społeczną legitymizację. Sądzę, że jeżeli pojawiają się głosy kwestionujące tę kolejkę w Polsce, to wynikają nie tyle z powodu zastrzeżeń do samej kolejności, ile z nieufności wobec rządzących i z niskiego poziomu legitymizacji obecnej władzy - powiedział.