17-letni Kacper Lubiewski brał udział w proteście zorganizowanym 9 grudnia 2020 roku. Tego dnia na ulicach polskich miast odbył się "Spacer dla przyszłości". Uczestnicy zgromadzili się, aby wspólnie wyrazić swój sprzeciw w sprawie zaniedbania przez rząd kwestii związanych ze zmianami klimatu.
Sąd Rejonowy w Opolu odmówił wszczęcia postępowania w sprawie Kacpra Lubiewskiego, poinformował o tym mec. Jacek Różycki, obrońca nastolatka. - W użyciu megafonu podczas legalnego zgromadzenia publicznego nie dopatrzono się "przejawów demoralizacji nieletniego". Każdy człowiek ma prawo pokojowo wyrażać swoje zdanie o najróżniejszych kwestiach. Dobrze, by przy okazji tych najważniejszych, mógł robić to w sposób słyszalny. Kacper o tym doskonale wie i jestem pewny, że jeszcze nie raz zabierze publicznie głos - napisał adwokat.
17-letni Kacper Lubiewski to uczeń LO nr 3 w Opolu i członek lokalnego oddziału Młodzieżowego Strajku Klimatycznego. Chłopak brał udział w spacerze i jako pierwszy przemawiał. Po chwili na miejscu zjawili się dwaj policjanci, którzy kazali nastolatkowi przerwać wystąpienie. 17-latka wylegitymowano oraz poproszono o wskazanie rodziców. Mundurowi wyjaśnili, że "otrzymali informację, że jest nieletni i nie może pozostawać bez opieki dorosłego".
Okazało się jednak, że 17-latek przyszedł na strajk z ojcem. Policjanci prosili później protestujących o nieużywanie megafonów i poinformowali, że jeśli wciąż będą ich używać, mogą popełnić wykroczenie w związku ze złamaniem przepisu o ochronie środowiska. Protestujący dostosowali się do prośby, tym bardziej zaskakujące było złożenie przez mundurowych wniosku o ukaranie nastolatka.
17-latek powiedział w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", że działania mundurowych traktuje jako "próbę zniechęcenia go do dalszej aktywności na rzecz klimatu i praw obywatelskich". - Represje mają na celu zdemotywowanie mnie oraz moich kolegów i koleżanek do angażowania się w sprawy obywatelskie. Policja chce, byśmy siedzieli cicho i się nie wychylali. Chcą wywołać w ludziach młodych tzw. efekt mrożący. To jednak daje efekt przeciwny, bo mobilizuje nas do jeszcze większej aktywności - podkreślił Kacper Lubiewski.