Do zdarzenia doszło 26 października 2020 roku, cztery dni po tym, jak Trybunał Konstytucyjny orzekł o niekonstytucyjności przepisów dotyczących aborcji w przypadku ciężkiego upośledzenia płodu. Po ogłoszeniu wyroku na ulicach polskich miast pojawiły się tysiące protestujących w tym Ryszard Raczek, 72-letni emeryt z Częstochowy. Protest, w którym brał udział, najpierw zgromadził się przed archikatedrą.
Przed budynkiem pojawili się również obrońcy kościołów w tym m.in. pseudokibice, narodowcy oraz miejski radny Paweł R. Sprzed archikatedry skierowali się oni w stronę al. Sienkiewicza, aby bronić wstępu na Jasną Górę, którą - ich zdaniem - mieli zaatakować protestujący. Tam właśnie doszło do najpoważniejszych incydentów od początku trwania protestów w Częstochowie. Kordon "obrońców" został przerwany przez nacisk protestujących. Funkcjonariusze policji użyj gazu łzawiącego.
Ryszard Raczek od lat bierze udział w protestach przeciw rządowi. To właśnie 72-latek zawiesił na pomniku marszałka Piłsudskiego na pl. Biegańskiego koszulkę z napisem "Konstytucja", manifestuje też w obronie wolnych sądów. Zostaje nawet nazywany "dziadkiem Ryśkiem" - na wzór "babci Kasi", która regularnie bierze udział demonstracjach w Warszawie.
Przyjechałem na protest rowerem, ciągnąc za nim taczki. Z powodu tych taczek stałem w al. Sienkiewicza z rowerem między nogami, gdy przerwano kordon narodowców i policjantów. Radny, który mnie doskonale zna, kopnął mnie w okolice pachwiny. Przewróciłem się z tym rowerem na taczki. I to policjanci pomogli mi się pozbierać. Jeszcze tego samego wieczora telefonicznie zgłosiłem atak radnego dyżurnemu policji. Zaproponował, żebym poszedł na komisariat następnego dnia i złożył formalne doniesienie
- zrelacjonował "Gazecie Wyborczej" przebieg zdarzeń z 26 października Ryszard Raczek.
Przed udaniem się na komisariat mężczyzna zrobił w szpitalu obdukcję. Emeryt razem z zaświadczeniem lekarskim złożył wniosek o ściganie Pawła R. Policja pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Częstochowa-Północ po prześledzeniu m.in. zapisów z kamer, także tych, z których filmowali zajście funkcjonariusze, wszczęła śledztwo. Paweł R usłyszał już zarzuty na podstawie art. 157 par. 2 Kodeksu karnego: "Kto powoduje naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia trwający nie dłużej niż 7 dni, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2". Taki występek jest ścigany na wniosek poszkodowanego, jednak częstochowska prokuratura zajęła się sprawą z urzędu "z uwagi na ważny interes społeczny, uznając, że czyn Pawła R. miał charakter występku chuligańskiego".
Radny PiS nie przyznał się do winy. Głos w tej sprawie zabrał za pośrednictwem mediów społecznościowych. Uważa, że oskarżenia są nieprawdziwe. "To nie przypadek pojawienia się dzisiaj takich informacji. W ten sposób ludzie prezydenta Matyjaszczyka uprawiają brudną politykę za moją aktywność w radzie miasta. Po zakończeniu postępowania przekażę opinii publicznej jego wynik. Każdego, kto kłamliwie oczernia mnie, godząc w moje dobre imię, pociągnę do odpowiedzialności karnej" - napisał radny Paweł R.