Sąd może wydać wyrok ws. "Ognia". Syn oskarżanego o zbrodnie "wyklętego" chce "symbolicznych" 10 mln zł

Zbigniew Kuraś chce "sprawiedliwości" i 10 mln złotych odszkodowania za krzywdy, jakie miały dotknąć jego ojca i innych członków rodziny. Chodzi o Józefa Kurasia "Ognia", żołnierza AK i partyzanta. To jeden z "żołnierzy wyklętych". Upamiętnił go m.in. Lech Kaczyński. Jednak "Ogień" jest w licznych relacjach oskarżany o zbrodnie na cywilach, które miał popełniać on sam i jego oddział.
Zobacz wideo Kim byli Żołnierze Wyklęci?

Proces, który państwu polskiemu wytoczył syn Józefa Kurasia "Ognia", dowódcy partyzanckiego z czasów wojennych i powojennych, ruszył w listopadzie 2017 roku. Teraz sprawa może się zakończyć. Jak podaje Onet, na 5 marca zaplanowano rozprawę, na której może zapaść ostateczny wyrok. Według pełnomocnika rodziny proces przedłużał się m.in. w oczekiwaniu na specjalistyczne opinie historyków.

Zbigniew Kuraś domaga się 10 mln złotych odszkodowania za krzywdy, jakie spotkały jego ojca i rodzinę ze strony komunistycznych władz PRL-u. Zbigniew Kuraś mówi, że jego ojciec jest bohaterem narodowym i chce też zasądzenia kwoty 50 tysięcy złotych na jego upamiętnienie.

Jednak postać "Ognia", jak wielu "żołnierzy wyklętych", budzi wielkie kontrowersje. Przez niektórych jest uznawany za bohatera. Jednak istnieją relacje o zbrodniach, które on i jego oddział miał popełnić na cywilach: egzekucjach, gwałtach, mordowaniu Żydów.  

Sprawa "Ognia" przed sądem

Po pierwszym skierowaniu sprawy do sądu w 2017 roku wniosek Zbigniewa Kurasia został oddalony. Chodziło nie o kwestie historyczne, a prawne. Jak pisze Onet, sąd ocenił, że nie ma uzasadnienia do wydania decyzji o odszkodowaniu w przepisach ustawy z 1991 r. o uznaniu za nieważne orzeczeń wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego.

Apelacja pełnomocnika rodziny, poparta przez prokuraturę, trafiła do Sądu Apelacyjnego w Krakowie. Na początku tego roku sąd otrzymał zamówioną opinię z Instytutu Pamięci Narodowej. Dlatego możliwe, że w zaplanowanej na piątek rozprawie zapadnie wyrok.

Pełnomocniczka rodziny mówiła, że liczy, iż rehabilitacja przed sądem i odszkodowanie przywróci "elementarną sprawiedliwość". Pytana przez Onet o to, jak sprawiedliwość ma się do ofiar oddziału Kurasia, mec. Anna Bufnal powiedziała, iż nie twierdzą oni, że "wszyscy, którzy wchodzili w skład grupy dowodzonej przez mjr. Józefa Kurasia przyjmowali odpowiednie postawy moralne", ale "brak jest potwierdzonych historycznie informacji, że 'Ogień' wydawał tego typu polecenia czy rozkazy". Stwierdziła, że chodzi o uznanie na podstawie ustawy, że walczył o niepodległość państwa polskiego i był za to represjonowany.

- Na początku nie chcieliśmy, by kwota zadośćuczynienia przysłoniła tragiczną historię rodziny Kurasiów. Dziś uważamy, że w kwestii pozbawienia zdrowia i życia nie godzi się występować o kwotę niższą niż 10 mln zł. Kwota ta pokazuje prawdziwy szacunek organów władzy do krzywdy wyrządzonej mjr. Kurasiowi oraz jego rodzinie - twierdzi mec. Bufnal, a Zbigniew Kuraś uważa, że to kwota "wyłącznie symboliczna". 

"Ogień" - bohater czy morderca?

Józef Kuraś pseudonim "Ogień" był m.in. żołnierzem Wojska Polskiego i Armii Krajowej, współpracował też z Armią Ludową. Po II wojnie światowej organizował Milicję Obywatelską, potem był w Urzędzie Bezpieczeństwa, następnie zdezerterował i przeszedł do podziemia. Był jednym z najsłynniejszych dowódców podziemia antykomunistycznego w Polsce.

Działania "Ognia" i jego podkomendnych to temat, który od lat budzi wiele sporów. Ogniowców oskarża się bowiem o mordy na Żydach oraz zbrodnie i grabieże dokonywane na słowackiej ludności Spisza i Orawy. Nie zaprzecza temu nawet oficjalna broszura Instytutu Pamięci Narodowej. Znajdziemy tam jednak okrągłe zdania o tym, że "w każdym dużym oddziale partyzanckim zdarzało się, że część partyzantów ulegała demoralizacji".

Testament podhalańskich AKowców

Przed laty obszerny artykuł na temat "Ognia" został opublikowany w "Przeglądzie". Możemy tam przeczytać o tym, jak w 1990 roku ośmiu byłych żołnierzy Armii Krajowej sporządziło "Testament podhalańskich AKowców", w którym spisali "potworne i ohydne zbrodnie" popełnione przez "Ognia" i jego ludzi. Do najbardziej drastycznych i niczym nieusprawiedliwionych należy powieszenie na słupie telegraficznym ciężarnej Katarzyny Kościelnej za to, że nazwała "Ognia" bandytą, czy wielokrotne zgwałcenie i zastrzelenie wezwanej kobiety.

Podhalańscy AKowcy przysięgli na biblię, że ich wspomnienia są zgodne z prawdą i zdeponowali dokument u proboszcza nowotarskiej parafii. Po śmierci księdza oryginał pisma zniknął z kościoła. Byli żołnierze do końca życia protestowali przeciwko gloryfikacji Kurasia. Protestuje również słowacki odpowiednik IPN-u. Historycy naszych sąsiadów przekonują, że "Ogień" był zwolennikiem czystek etnicznych. Chciał Polski bez Słowaków, Rusinów i Żydów, więc terroryzował, zabijał i okradał ludność na pograniczu. Po latach został jednak szlachetnym bohaterem, wzorem dla polskiego wojska.

O zbrodniach popełnionych przez Kurasia mówili także żyjący świadkowie tamtych wydarzeń w rozmowie z portalem natemat.pl. Z kolei Łukasz Łoziński opisał w "Gazecie Wyborczej" sprawę egzekucji, której Kuraś i jego oddział dokonali na sześciu cywilach w podhalańskich wsiach. Zamordowani mieli być złodziejami. 

Za zbrodniarza uznaje go także słowacki odpowiedni IPN. W 2012 roku jego ówczesny dyrektor  Lubomír Durina mówił w wypowiedzi cytowanej przez "Przegląd", że "Polacy sami narzucili temat Józefa Kurasia" tym, że w 2006 roku w Zakopanem odsłonięto jego pomnik (w uroczystości uczestniczył Lech Kaczyński). - Mamy wiele relacji osób, które w latach 1945-1947 uciekały ze Spisza i Orawy przed ludźmi Kurasia i chroniły się na terenie Czechosłowacji. Po przekroczeniu granicy osoby te były przesłuchiwane przez czechosłowacką służbę bezpieczeństwa i opowiadały o powodach ucieczki z Polski. To wstrząsające relacje o terrorze, mordowaniu, gwałtach i grabieżach - powiedział.  

Więcej o: