We wtorek wieczorem żona pana Romualda z Katowic źle się poczuła. Mężczyzna zawiózł żoną do Okręgowego Szpitala Kolejowego. Jak relacjonuje w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim", nie była w stanie chodzić. Mężczyzna sam więc zapukał do drzwi placówki, by poprosić o pomoc.
Ochroniarz miał powiedzieć panu Romualdowi, że w szpitalu nie ma oddziału internistycznego i musi jechać do oddalonego o ok. 8 kilometrów szpitala w Murckach na południu miasta. Tam lekarze stwierdzili u kobiety zawał. Pacjentka została przetransportowana następnie do Górnośląskiego Centrum Medycznego. Jak podaje "DZ", kobietę reanimowano, leży obecnie pod respiratorem na oddziale intensywnej terapii.
Jak wyjaśnił w rozmowie z RMF FM dyrektor Okręgowego Szpitala Kolejowego Bohdan Kozak, szpital rzeczywiście nie prowadzi obecnie nocnej i świątecznej opieki medycznej.
Według przedstawiciela szpitala pan Romuald nie powiedział ochroniarzowi, w jakim jest stanie jego żona. Dyrektor tłumaczył, że gdyby ochroniarz wiedział, jak poważna jest sytuacja, na pewno pokierowałby mężczyznę do znajdującej się tuż obok izby przyjęć. Jak poinformował Kozak, w szpitalu znajduje się również oddział internistyczny.
Bohdan Kozak nie wykluczył, że pracownicy ochrony zostaną w najbliższym czasie dodatkowo przeszkoleni.