- Złożę pismo kierowane do moich przełożonych, do prezesów sądu, w którym będę się domagał dopuszczenia do służby - zapowiedział Sędzia Igor Tuleya w programie "Fakty po Faktach" TVN24. W związku z orzeczeniem sądu administracyjnego chce on wrócić do pracy i orzekania.
O zawieszeniu go w czynnościach służbowych zdecydowała Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego, nowy organ SN stworzony w ramach pisowskich zmian w sądownictwie. W ubiegłym tygodniu Sąd Apelacyjny w Warszawie orzekł, że "Igor Tuleya jest nieprzerwanie sędzią sądu powszechnego RP". Sąd Apelacyjny na środowym posiedzeniu uznał, że Izba Dyscyplinarna SN nie jest niezależnym, bezstronnym i niezawisłym sądem. Sędzia wcześniej wielokrotnie wskazywał, że nie uznaje decyzji izby dyscyplinarnej i zamierza dalej orzekać.
Według Tulei to orzeczenie "jest dowodem na to, że nadal mamy niezależne sądy i niezawisłych sędziów".
Po rozstrzygnięciu Sądu Apelacyjnego głos w sprawie sędziego Tulei zabrała Prokuratura Krajowa. PK ocenia, że postanowienie Sądu "pozostaje bez wpływu na bieg śledztwa prowadzonego przez Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej i decyzje procesowe podejmowane w jego toku". Dział prasowy Prokuratury przekazał TVN24, że "zgodnie z obowiązującymi przepisami decyzję o uchyleniu immunitetu sędziemu czy prokuratorowi podejmuje Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego".
Postanowienie Sądu Apelacyjnego w sprawie Tulei jest - zdaniem Prokuratury - "prawnie bezskuteczne", ponieważ przepisy nie dają mu uprawnień do decydowaniu o sędziowskim immunitecie.
Według prokuratury sędzia Tuleya miał przekroczyć swoje uprawnienia w 2017 roku, pozwalając mediom rejestrować ustne uzasadnienie orzeczenia w sprawie dotyczącej obrad w Sali Kolumnowej w Sejmie, do których doszło w 2016 roku.