Wniosek I prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Manowskiej wpłynął do Trybunału Konstytucyjnego 17 lutego. Z jego pełną treścią można zapoznać się m.in. na portalu Ruleoflaw.pl.
Manowska chce, by TK uznał za niekonstytucyjne zapisy ustawy o dostępie do informacji publicznej (umożliwia ona obywatelom uzyskiwanie od wielu instytucji i urzędów danych dotyczących ich działalności), które - jej zdaniem - nie konkretyzują pojęć takich jak, chociażby "władze publiczne", "inne podmioty wykonujące zadania publiczne", "osoby pełniące funkcje publiczne" oraz "związek z pełnieniem funkcji publicznych".
Zdaniem I prezes SN za niezgodne z konstytucją powinny być uznane też te zapisy ustawy, które umożliwiają uzyskiwanie informacji na temat "sfery prywatności" oraz "danych osobowych" osób, które pełnią publiczne funkcje. Mowa o sytuacjach, w których taka informacja miałaby związek z pełnieniem funkcji przez taką osobę.
"To jest swoją drogą niesamowite, że to Sąd Najwyższy prosi TK, by w praktyce wyłączył informacje na temat działalności instytucji publicznych i osób, które działają za publiczne pieniądze. Ale jest. Kolejny zamach na jawność życia publicznego. I najbardziej groźny" - skomentował na Twitterze prawnik Krzysztof Izdebski, dyrektor programowy Fundacji ePaństwo. Dodał, że "ten wniosek ma również wywołać efekt mrożący. Obywateli/elek i dziennikarzy/ek".
"W dużym skrócie: niech o agencjach, SSP [Spółkach Skarbu Państwa - red.] i PFNach [PFN - Polska Fundacja Narodowa - red.] będzie cicho, o urzędnikach i politykach niech będzie wiadomo jak najmniej, a ty się obywatelu/ko tłumacz, po co ty się w ogóle pytasz" - skomentował Izdebski.
"Pani Manowska pyta "TK" o ustawę o dostępie do informacji publicznej. Mamy już wieloletnie orzecznictwo na ten temat i nagle wniosek. Zupełnie niespodziewanie. Jego uwzględnienie wyłączy jawność życia publicznego w Polsce. Kolejny krok do autorytaryzmu. Władza boi się jawności" - napisał dr Wojciech Górowski, adwokat, adiunkt w Katedrze Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.
"Żebyście sobie nie myśleli, że podatek od reklamy to jedyny sposób na media. Jeszcze lepszym jest uznać, że po prostu mają nie pytać i już" - ironizowała Dominika Długosz z "Newsweeka".
"Obecna władza najbardziej nie lubi, jak ktoś jej patrzy na ręce" - skomentowała posłanka Koalicji Obywatelskiej Kamila Gasiuk-Pihowicz.
"Z lektury wniosku bije absolutnie antydemokratyczne założenie pani Manowskiej, zgodnie z którym organom państwa przysługuje bliżej niesprecyzowane 'prawo' do bycia nietransparentnym wobec obywateli. Bardzo ważna sprawa dla dziennikarzy i organizacji pozarządowych" - alarmuje Patryk Wachowiec, analityk prawny Forum Obywatelskiego Rozwoju.
"Podejście do jawności Pierwszego Prezesa SN jest najwidoczniej dziedziczone wraz z urzędem. Nic dobrego z tego wniosku nie będzie, a ewentualny wyrok będzie ostatnim, z którym następcy miłościwie nam teraz panujących, cokolwiek zrobią. Ergo, bardzo, bardzo nie dobrze" - napisał Bartosz Pilitowski z Fundacji Court Watch Polska.