Dziennikarze money.pl opierali się na progach, które rząd przedstawił na jesieni 2020 roku. Wtedy też określono liczbę zakażonych na 100 tys. mieszkańców, która miałaby oznaczać przejście do zielonej, żółtej, czerwonej, ciemnoczerwonej lub czarnej strefy. Te trzy ostatnie z wymienionych, wiązać się miały z największą liczbą obostrzeń. Niedługo potem jednak rząd wprowadził strefę czerwoną dla całego kraju.
We wtorek wieczorem polsatnews.pl podał, że władze chcą wprowadzić regionalizację obostrzeń. Gdzie w Polsce statystyki dotyczące epidemii koronawirusa prezentują się najgorzej?
Najwyższy tygodniowy wskaźnik zakażeń na każde 100 tys. mieszkańców obserwowany jest w trzech regionach w Polsce. Są to powiaty nidzicki, bartoszycki oraz miasto Olsztyn - wszystkie w województwie warmińsko-mazurskim. Czarna strefa miała być wprowadzona w sytuacji, gdy na 100 tys. mieszkańców diagnozowanych jest ponad 70 zakażeń (średnia z siedmiu dni). W przypadku powiatu nidzickiego jest to już ponad 119 zakażeń na 100 tys. mieszkańców. Strefa miała oznaczać twardy lockdown - ograniczenie możliwości wychodzenia z domu i zamknięcie większości przedsiębiorstw.
Strefa ciemnoczerwona miała być ustalana przy poziomie od 50 do 70 infekcji na 100 tys. mieszkańców. Do niej kwalifikują się obecnie: powiat olsztyński (woj. warmińsko-mazurskie), Łomża (woj. podlaskie) oraz powiaty gdański i lęborski (woj. pomorskie).
Strefa czerwona objęłaby 58 powiatów, z czego większość przypada na północną i centralną Polskę. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, miała być ona wprowadzona przy 25 do 50 zakażeniach na 100 tys. mieszkańców. W skali całego kraju oznaczałoby to od 10 do 19 tys. infekcji na dobę. Pod strefę czerwoną kwalifikują się: