Jak podaje krakowska "Gazeta Wyborcza", policjanci otrzymali zgłoszenie, że w kościele św. Józefa Oblubieńca w Kątach nie są przestrzegane obostrzenia związane z epidemią koronawirusa. Jeden z mieszkańców miejscowości powiedział gazecie, że co tydzień na msze przychodzą tłumy ludzi, którzy nie zachowują dystansu ani nie zakładają maseczek. - Policjanci zastali w kościele ok. 160 osób. Na podstawie wprowadzonych obostrzeń metraż kościoła pozwala na przyjmowanie ok. 30 wiernych - powiedział w rozmowie z "Wyborczą" aspirant Grzegorz Buczak, rzecznik policji w Brzesku. Jak dodał, funkcjonariusze upomnieli księdza, a sprawę zgłosili do stacji sanitarno-epidemiologicznej.
Po zajściu na stronie parafii pojawiło się ogłoszenie parafialne z krotką informacją. "Donosicielstwo jest grzechem śmiertelnym, o którym bardzo rzadko się mówi, jeszcze rzadziej się z niego spowiada. Donosicielstwo stoi w jawnej sprzeczności z miłością bliźniego. Donosiciel, czyli kapuś, szpicel, to jak człowiek trędowaty, którego należy odizolować od ludzi zdrowych i prosić Jezusa o uzdrowienie, jak to było w dzisiejszej Ewangelii" - napisano na stronie.
Zgodnie z aktualnie obowiązującymi obostrzeniami w kościołach należy zakrywać usta i nos. Obowiązuje również limit osób: maksymalnie jedna osoba na 15 m2, przy zachowaniu odległości nie mniejszej niż 1,5 m.
W poniedziałek Główny Urząd Statyczny zaapelował o odpowiedzialność, rozwagę oraz szacunek wobec innych osób. "Powtarzające się akty agresji wobec osób przestrzegających obowiązujących wytycznych w czasie pandemii nie powinny mieć miejsca. Osoby zachęcające nas wszystkich do stosowania aktualnych zasad przeciwepidemicznych mają na uwadze dobro nas wszystkich" - czytamy w komunikacie.