Rusza proces Magdaleny Adamowicz. "Przeproście szczerze, z własnej woli, a nie jak w przypadku TVP"

Magdalena Adamowicz usłyszała od prokuratury zarzuty zatajenia dochodów w zeznaniach podatkowych i nierozliczenia podatków z wynajmu mieszkań. Żona zmarłego prezydenta Gdańska nie pozostawiła suchej nitki na akcie oskarżenia.

Prokuratura oskarżyła Magdalenę Adamowicz o zatajenie prawie 300 tys. zł i 100 tys. zł dochodów w zeznaniach podatkowych za latach 2011 i 2012. Drugi z tych zarzutów dotyczy nierozliczenia dochodów z wynajmu mieszkań, prowadzonego w formie pozarolniczej działalności gospodarczej. Śledczy dowodzą, że uszczuplenie podatku wyniosło prawie 120 tys. zł. Proces ma się rozpocząć w poniedziałek.

Magdalena Adamowicz komentuje zarzuty. "Dopóki nie narazicie się władzy, możecie wynajem dalej rozliczać ryczałtem"

W odpowiedzi na postawione zarzuty Magdalena Adamowicz opublikowała w mediach społecznościowych oświadczenie. "W poniedziałek rusza wyczekiwany przeze mnie proces. Wyczekiwany, bo tylko on może osuszyć bagno oszczerstw wylewanych na moją rodzinę od lat. Oszczerstw wylewanych w rządowych mediach na podstawie fałszywych przecieków z rządowej prokuratury" - czytamy w jego treści.

W dalszej części oświadczenia Adamowicz wyjaśnia, dlaczego według niej zarzuty są bezpodstawne. "Prokuratura insynuuje, że prowadzę pozarolniczą działalność gospodarczą w postaci wynajmu mieszkań i dlatego nie mogę jej zdaniem rozliczać wynajmu ryczałtem. Dla jasności zawsze rozliczałam 100 proc. przychodu z wynajmu, więc spór, jeśli jakikolwiek, dotyczy sposobu opodatkowania. Ale dlaczego akurat mnie władza każe założyć działalność gospodarczą, podczas gdy 700 tys. Polaków rozlicza wynajem ryczałtem? Bo noszę nazwisko Adamowicz. Tak więc drodzy Polacy, dopóki nie narazicie się władzy, możecie wynajem dalej rozliczać ryczałtem. Do czasu, gdy nie podpadniecie rządzącym" - tłumaczy.

"Niech będą to zwykłe przeprosiny, nie w rodzaju tych, jak w przypadku TVP"

W dalszej części oświadczenia Adamowicz odniosła się do innego zarzuty. "Po drugie, dla prokuratury było czymś nie do pomyślenia, że moi dziadkowie mogli darować pieniądze na edukację własnych wnuczek. Tym razem prokuratura insynuuje, że moich nieżyjących dziadków nie było na to stać. Uznała tak wbrew licznym dokumentom, które bez cienia wątpliwości dowodzą czegoś odwrotnego. I znowu, majątek moich nieżyjących dziadków nigdy by nie wzbudził żadnych wątpliwości nikogo rozsądnego i przyzwoitego, gdybym nie nosiła nazwiska Adamowicz" - kontynuuje żona zmarłego prezydenta Gdańska.

Posłanka uważa, że prokuratura chce "wzbudzić podejrzenie, że trwająca latami nagonka na Pawła Adamowicza była choćby częściowo uzasadniona". Co więcej, Adamowicz kłamstwami nazwała takie określenia, jak "walizka złota przywiezionej z Niemiec przez dziadków", "36 kont", "ukrywane albo kradzione mieszkania" czy "płacenie fortuny za naukę córek w USA", które pojawiały się w przestrzeni publicznej.

Na koniec Adamowicz zasugerowała prokuratorom, aby zdecydowali się na przeprosiny. "Niech będą to zwykłe przeprosiny – nie w rodzaju tych, które są wymuszane wyrokami sądów, jak w przypadku TVP, a szczere, z własnej woli. Będziecie wtedy spać spokojniej" - dodała.

Zobacz wideo Z Magdaleną Adamowicz rozmawia Jacek Gądek
Więcej o: