Tomasz Greniuch objął na początku lutego funkcję dyrektora oddziału Instytutu Pamięci Narodowej we Wrocławiu, wcześniej był naczelnikiem delegatury IPN w Opolu. Nominacja Greniucha wzbudziła mocny sprzeciw m.in. historyków z Uniwersytetu Wrocławskiego oraz Ambasady Izraela. Historyk jest byłym działaczem Obozu Narodowo-Radykalnego. Po sieci krążą zdjęcia Greniucha z manifestacji sprzed kilkunastu lat, na których hajluje, tzn. podnosi rękę w geście nazistowskiego pozdrowienia.
Prezes IPN-u Jarosław Szarek wziął w niedzielę udział w rzeszowskich obchodach 40. rocznicy podpisania porozumień rzeszowsko-ustrzyckich, które przyczyniły się do powstania i zarejestrowania NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność".
Będący na miejscu dziennikarze TVN24 pytali prezesa Szarka o kontrowersje wokół postaci Tomasza Greniucha oraz o to, czy powinien stracić stanowisko dyrektora oddziału IPN-u we Wrocławiu.
- Na ten temat Instytut Pamięci Narodowej wypowie się w późniejszym czasie. Dzisiaj jesteśmy na niezwykle ważnych uroczystościach - odpowiedział na pytanie Szarek.
- Dzisiaj mówmy o historii, o tym, ile zawdzięczamy protestom chłopów, polskiej wsi w roku 1981. To, że żyjemy w wolnym państwie, że mamy wolne media, to jest też zasługa tych ludzi, którzy przed czterdziestu laty zmagali się tutaj z systemem komunistycznym - powiedział.
W piątek (19.02) na stronie IPN-u pojawił się oficjalny komunikat dotyczący sprawy Tomasza Greniucha. Podkreślono w nim, że pierwszym publicznym działaniem Greniucha po objęciu funkcji Naczelnika Delegatury w Opolu było złożenie hołdu ofiarom Nocy Kryształowej w miejscu, gdzie stała opolska synagoga. Podkreślono również, że jest on prawnukiem legionisty Józefa Piłsudskiego i obrońcy Lwowa, którego rodzina doświadczyła obu systemów totalitarnych.
Na stronie pojawiło się również oświadczenie Tomasza Greniucha, w którym przeprasza za swój "nieodpowiedzialny gest" oraz podkreśla, że był on wynikiem "młodzieńczej brawury".
"Nigdy nie byłem nazistą, za nieodpowiedzialny gest sprzed kilkunastu laty jeszcze raz przepraszam i uważam to za błąd. Symbole i gesty, które wznosiłem to była młodzieńcza brawura, często głucha na zdrowy rozsądek i konsekwencje. Nigdy jednak nie miały one podłoża gloryfikowania totalitaryzmów" - podkreślił Greniuch.