Dymisji zarówno Tomasza Greniucha, jak i prezesa IPN Jarosława Szarka domaga się redaktor naczelna miesięcznika "Nowe Państwo" Katarzyna Gójska. Komentarz prawicowej dziennikarki w serwisie społecznościowym przytacza portal niezalezna.pl.
"Dowiedzieliśmy się, że hajlowanie jest dla kierownictwa IPN i pana Greniucha 'młodzieńczą brawurą, czasami głuchą na zdrowy rozsądek'. Jeśli prezes Szarek i pożałowania godna jego świta chcieli jeszcze bardziej skompromitować kluczową instytucję RP strzegącą prawdy historycznej to udało się” - napisała odnosząc się do tłumaczeń Greniucha zamieszczonych na stronie instytutu.
"Ale przypominam szefowi IPN - hajlowanie oznaczało dla Polaków śmierć i niewolę. Bredzenie o przywiązaniu do rzymskiego salutu jest TOTALNĄ KOMPROMITACJĄ i PLUCIEM NA OFIARY II WŚ. Czas pomyśleć o dymisji. I proszę zabrać ze sobą tego miłośnika hitlerowskich gestów" - napisała (pisownia oryginalna).
Do dymisji wezwali też ministrowie Jacek Sasin i Maciej Wąsik. Bronił go z kolei wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki.
9 lutego Tomasz Greniuch objął stanowisko pełniącego obowiązki dyrektora oddziału Instytutu Pamięci Narodowej we Wrocławiu. Dotychczas był naczelnikiem delegatury IPN w Opolu. O kontrowersjach związanych z nim pisaliśmy już w listopadzie 2019 roku. Wówczas jego nominacji sprzeciwiali się pracownicy IPN, którzy uważali, że stanowisko to nie powinno być zajmowane przez tak mocno zaangażowaną ideowo osobę. W przeszłości Greniuch bronił osób, które wykonywały gest nazistowskiego pozdrowienia, ale sam również to robił, co uwieczniono na zdjęciach co najmniej kilka razy.
Greniuch przez lata był działaczem nacjonalistycznego Obozu Narodowo-Radykalnego. Przewodził też opolskim strukturom ONR i był ich rzecznikiem prasowym. Bronił hajlujących narodowców twierdząc, że wykonują oni salut rzymski. - Dlaczego mam odpowiadać za to, że ten gest przywłaszczył sobie Hitler? Przecież wykonywali go już starożytni Rzymianie - mówił.
W piątek na stronie IPN pojawił się komunikat broniący Tomasza Greniucha. Czytamy w nim, że po objęciu funkcji Naczelnika Delegatury w Opolu jego pierwszym publicznym działaniem było złożenie hołdu ofiarom Nocy Kryształowej w miejscu, gdzie stała opolska synagoga.
On sam tłumaczył m.in., że jego "młodzieńcze zaangażowanie w ONR wynikało z bezkompromisowych postaw wobec nazizmu i komunizmu mentorów ruchu, pokroju adwokata Henryka Rossmana, dr. Tadeusza Gluzińskiego czy dr. Jana Mosdorfa". Stwierdził, że traktuje te "symbole i gesty, jako młodzieńczą brawurę, często głuchą na zdrowy rozsądek i konsekwencje".