W nocy z piątku na sobotę doszło do wysypu węgla w kopalni Ziemowit w Lędzinach. Sześć osób udało się ewakuować, natomiast jeden z mężczyzn został przysypany, nie udało się go uratować. Miał 33 lata.
Do wypadku doszło 500 metrów pod ziemią. Mimo natychmiastowej akcji ratowniczej, nie udało się uratować jednego z mężczyzn. Górnik miał 33 lata, pracował w tej branży od siedmiu lat. Jak informuje rmf24.pl, specjaliści będą ustalać, dlaczego doszło do wysypu węgla, a tym samym pierwszego w tym roku śmiertelnego wypadku w polskim górnictwie. W 2020 r. życie przy pracy straciło 16 górników..
O godzinie 22:33 na poziomie 500 doszło do wysypu węgla ze zbiornika nr 3. Znajdowało się tam wtedy 7 osób, sześciu z nich udało się ewakuować i nie odnieśli żadnych obrażeń. Niestety, jedna osoba została przysypana węglem. Do godz. 2:45 trwała akcja poszukiwawcza. Po odnalezieniu mężczyzny, niestety lekarz stwierdził zgon. W sumie, w akcji brało udział 7 zastępów. Mężczyzna miał 33 lata
- informuje Tomasz Głogowski, rzecznik prasowy Polskiej Grupy Górniczej SA, jak pisze Dziennik Zachodni.
Według portalu wnp.pl historia górnictwa węglowego na tych obszarach sięga XIX wieku, a kopalnia Ziemowit została otwarta 3 grudnia 1952 roku. Należy do największych polskich kopalń węgla kamiennego, zatrudnia ponad 4,5 tysiąca osób. Teren górniczy tej kopalni obejmuje 71,15 kilometrów kwadratowych, obejmuje następujące miasta i gminy: Katowice, Mysłowice, Tychy, Lędziny, Imielin, Chełm Śląski i Bieruń.
Czytaj też: Górnicy pokłócili się o spotkanie z Gretą Thunberg. Związek: Przejaw głupoty. Odcinamy się