Arcybiskup Gądecki przypomniał, że w tym roku hasłem Dnia Modlitwy i Pokuty są słowa: "Wspólnota ze zranionymi". Hierarcha powiedział, że poprzez tę inicjatywę, w którą angażują się także duchowni zgromadzeń zakonnych i wspólnoty parafialne w całej Polsce, Kościół wyraża po raz kolejny solidarność z pokrzywdzonymi.
Dzień Modlitwy i Pokuty za grzech wykorzystania seksualnego małoletnich przez niektórych duchownych przypada w pierwszy piątek Wielkiego Postu. Jest odpowiedzią na apel papieża Franciszka zawarty w Liście do Ludu Bożego.
- Papież Franciszek wezwał, abyśmy solidarnie wzięli na siebie odpowiedzialność za ból naszych braci i sióstr zranionych na ciele i na duszy. [...] Chcemy podkreślić, że skrzywdzeni mają prawo liczyć na to, że na długiej i trudnej drodze zdrowienia nie zabraknie im wsparcia ze strony całej wspólnoty Kościoła - powiedział przewodniczący KEP.
W ostatnich dniach polskim Kościołem wstrząsnął kolejny pedofilski skandal. Stało się tak po emisji reportażu "Potęga księdza Dymera" w programie "Czarno na Białym" w TVN24. Dyskusja o nierozliczonych przez Kościół przestępstwach seksualnych popełnianych przez duchownych rozgorzała na nowo, choć o tym, że ks. Dymer wykorzystywał seksualnie małoletnich, szczecińscy biskupi mieli wiedzieć już w latach 90., a opinię publiczną informowały o tym kwartalnik "Więź" i "Gazeta Wyborcza".
W 2008 r. kościelny trybunał skazał księdza Dymera za molestowanie seksualne wychowanków, ale ten złożył apelację. Treść wyroku kościelnego trybunału była poufna - nie znali jej nawet pokrzywdzeni (ujawnił ją dopiero w listopadzie 2020 kwartalnik "Więź"). Postępowanie kanoniczne wobec ks. Andrzeja Dymera zostało zamknięte dopiero pod koniec 2020 roku, a sesja wyrokowa miała miejsce 12 lutego 2021 r. Rzecznik archidiecezji poinformował, że dokumentacja dot. ks. Dymera i treść wyroku nie zostaną upublicznione.
Żaden wyrok ws. duchownego nie zapadł też przed sądami świeckimi, bo przestępstwa zdążyły się przedawnić.
W programie "Czarno na białym" o swoich kontaktach z ks. Dymerem opowiedział m.in. o. Tarsycjusz Krasucki, który w wieku 16 lat trafił do ogniska św. Brata Alberta w Szczecinie. Jego wyznanie dotyczące molestowania przez ks. Dymera było wstrząsające.
Z reportażu wynika, że duchowny cieszył się szacunkiem i uznaniem hierarchów m.in. z powodu swoich talentów biznesowych - specjalizował się m.in. w przejmowaniu nieruchomości i gruntów. Ks. Dymer zmarł we wtorek 16 lutego, dzień po emisji reportażu w "Czarno na Białym". Był poważnie chory. Miał 59 lat.