Komisja ds. pedofilii wciąż będzie badać sprawę ks. Dymera. "Odpowiedzialność powinni ponieść współwinni"

Komisja ds. pedofilii wyjaśniła w kolejnym już komunikacie, że zamknięcie postępowania wyjaśniającego w sprawie ks. Andrzeja Dymera dotyczyło jedynie kwestii ewentualnego wpisania nazwiska duchownego do rejestru sprawców przestępstw seksualnych. Zapewniono jednak, że pomimo śmierci duchownego prace komisji jeszcze się nie zakończyły, a odpowiedzialność powinny ponieść osoby, które nie zawiadomiły organów ścigania o przestępczej działalności Dymera.

We wtorek Państwowa Komisja ds. Pedofilii poinformowała, że wpłynęły do niej akta dotyczące  czynów, o które oskarżany był ks. Andrzej Dymer. Przekazano też, że postępowanie wyjaśniające zakończyło się ze względu na śmierć duchownego. 

Andrzej Dymer Ks. Andrzej Dymer nie żyje

Komisja ds. pedofilii nie zamknęła sprawy ks. Dymera. "Odpowiedzialność powinni ponieść współwinni"

Dzień później komisja doprecyzowała swoje stanowisko. W komunikacie podkreślono, że celem postępowania wyjaśniającego jest wydanie postanowienia o wpisaniu danej osoby do Rejestru Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym, prowadzonego przez ministra sprawiedliwości. "Zgodnie z przepisami ustawy o Państwowej Komisji, śmierć osoby wskazanej jako sprawca kończy postępowanie wyjaśniające, a więc jedynie postępowanie dotyczące wpisu tej osoby" - przekazano w komunikacie.

Komisja zapewniła jednocześnie, że nie zaprzestaje dalszych działań w sprawie ks. Dymera. Jak zaznaczono, w szczególności dotyczą one: ochrony czci, praw i godności osób poszkodowanych; interwencji i ich wspierania; identyfikacji problemów pojawiających się w praktyce ścigania tego rodzaju przestępstw i karania ich sprawców, a zwłaszcza umożliwiających pociągnięcie do odpowiedzialności w przypadku niezawiadomienia organów ścigania o podejrzeniu popełnienia przestępstwa pedofilii.

Przedstawiciele komisji podkreślili też, że żadne działanie skierowane przeciwko wolności seksualnej i obyczajności na szkodę dzieci nie może być chronione tajemnicą i ulec zapomnieniu, a sprawcy tych przestępstw - niezależnie z jakiego środowiska się wywodzą - powinni za nie odpowiedzieć.

Ojciec Paweł Gużyński Sprawa ks. Dymera. Ojciec Gużyński: Eldorado, które my tworzymy w Kościele

"Odpowiedzialność powinny ponieść także wszystkie osoby współwinne, niezależnie od tego czy zaniechały zawiadomienia organów ścigania i podjęcia działań uniemożliwiających krzywdzenie małoletnich, czy też zachowały milczenie godząc się na wykorzystywanie seksualne dzieci" - czytamy w komunikacie. 

Ks. Andrzej Dymer. O tym, że duchowny miał wykorzystywać nieletnich, Kościół wiedział już w latach 90.

Dziennikarze katolickiej "Więzi" poinformowali opinię publiczną o szczegółach śledztw dotyczących molestowania seksualnego, które toczyły się w jego sprawie od lat 90. O tym, że ksiądz Dymer miał wykorzystywać seksualnie nieletnich (m.in. podopiecznych ogniska młodzieżowego w Szczecinie), szczecińscy biskupi mieli wiedzieć od 1995 roku.

W 2008 r. kościelny trybunał skazał księdza Dymera za molestowanie seksualne wychowanków, ale ten złożył apelację. Treść wyroku kościelnego trybunału była poufna - nie znali jej nawet pokrzywdzeniu (ujawnił ją dopiero w listopadzie 2020 kwartalnik "Więź"). Postępowanie kanoniczne wobec ks. Andrzeja Dymera zostało zamknięte dopiero pod koniec 2020 roku, a sesja wyrokowa miała miejsce 12 lutego 2021 r. Rzecznik archidiecezji poinformował, że dokumentacja dot. ks. Dymera i treść wyroku nie zostaną upublicznione.

Żaden wyrok ws. duchownego nie zapadł też przed sądami świeckimi, bo przestępstwa zdążyły się przedawnić. 

W poniedziałek w programie "Czarno na białym" w TVN24 o swoich kontaktach z ks. Dymerem opowiedział m.in. o. Tarsycjusz Krasucki, który w wieku 16 lat trafił do ogniska św. Brata Alberta. Z reportażu "Czarno na białym" wynika, że duchowny cieszył się szacunkiem hierarchów m.in. z powodu swoich talentów biznesowych - specjalizował się m.in. w przejmowaniu nieruchomości i gruntów.

Ks. Dymer zmarł we wtorek. Miał 59 lat. 

Zobacz wideo "Ten cały przeklęty dwór watykański trzeba rozsadzić" Wybierz serwis
Więcej o: