W 2017 roku, zgodnie z nowelizacją ustawy o ochronie środowiska, znanej jako "Lex Szyszko", dozwolona była wycinka drzew bez żadnej zgody, pod warunkiem, że dochodzi do niej na terenie prywatnym (który nie jest przeznaczony na cele gospodarcze). Wejście w życie ustawy spowodowało masowe wycinki w całej Polsce. Do takiej sytuacji doszło w Łebie. Wówczas w ciągu weekendu wycięto cztery hektary drzew.
- Ta wycinka jest dla nas jak najazd Hunów, którzy przyjechali i w dwa dni wyrżnęli wszystko w pień, gwałcąc przy tym zapisy miejscowego prawa - mówił wtedy "Gazecie Wyborczej" burmistrz Łeby Andrzej Strzechmiński. Kiedy włodarz dowiedział się o rozpoczęciu wycinki, zawiadomił policję, nadleśnictwo oraz Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska. Służby nie zdołały jej jednak powstrzymać. Więcej na ten temat pisaliśmy tutaj:
Jak informuje Polska Agencja Prasowa, w poniedziałek zapadł wyrok w sprawie wycinki. Sąd Rejonowy w Lęborku uznał, że 65-letni Jerzy R. i 50-letnia Maria van E. są winni "spowodowania zniszczeń w świecie roślinnym i zwierzęcym w znacznych rozmiarach". Zostali oni skazani na sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu na rok. Sąd zdecydował także, że Jerzy R. musi zapłacić 15 tys. grzywny, 8 tys. nawiązki na rzecz Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz 8 tys. kosztów sądowych. Natomiast Maria van E. ma zapłacić 6 tys. zł grzywny, 5 tys. nawiązki oraz ponad 7 tys. kosztów sądowych.
Wyrok nie jest prawomocny.