Ubranie Berniego Sandersa, a dokładniej jego wełniane rękawice, przykuły uwagę mediów podczas zaprzysiężenia Joe Bidena na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Fotografia zziębniętego senatora czekającego na uroczystości w maseczce, ciepłej kurtce i grubych rękawicach szybko zyskała popularność w internecie. Polityk postanowił nawet wykorzystać tę sławę i zebrać pieniądze na cele charytatywne.
Sytuacja ta zainspirowała także górali z regionu z Beskidu Sądeckiego, którzy postanowili przygotować dla Berniego Sandersa "rękawice furmańskie". Wysłali już do polityka rękawice wraz z listem, w którym napisali: "Słynne zdjęcie, przedstawiające Cię na inauguracji prezydenta, zainspirowało nas do podzielenia się małym kawałkiem naszej tradycji. Cieszymy się, że możemy zaoferować Ci tę parę tradycyjnie tkanych rękawic, które są unikalnym elementem naszego regionalnego dziedzictwa kulturowego".
Nie tylko zdjęcie z inauguracji było inspiracją dla górali, ale także fakt, że rodzina senatora Stanów Zjednoczonych pochodzi ze Słopnic pod Limanową w województwie małopolskim. Dziadkowie Berniego Sandersa byli Żydami i zginęli podczas Holokaustu. Jego ojciec Eli Sanders wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie ożenił się z córką imigrantów z Polski i Rosji - Dorothy Glassberg. W 2013 roku Berni Sanders przyjechał do Polski i odwiedził miejsce urodzenia swojego ojca.
- Dla Berniego Sandersa postanowiliśmy utkać rękawice tradycyjne, z grubej wełny, ze wzorem, który znajduje się na rękawicach ze zbiorów muzealnych w Piwnicznej-Zdroju - powiedziała w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim" Małgorzata Polańska-Kubiak, jedna z tkaczek robiących rękawice dla senatora.
- Rękawice furmańskie były u nas tkane od zawsze. Powszechnie hodowano polskie owce górskie odmiany barwnej, pozyskiwano od nich wełnę, z której tkano płótno samodziałowe, a pozostałe resztki uprzędzionej włóczki wykorzystywano do wykonania rękawic. Nazywano je "furmańskimi", ponieważ najczęściej były noszone przez furmanów pracujących przy zwózce drewna z lasu lub podczas zimowych prac w gospodarstwie - dodaje z kolei kustosz Muzeum Regionalnego Towarzystwa Miłośników Piwnicznej Barbara Talar.
Jak podaje szlakrzemiosla.pl, rękawice furmańskie ("furmanówki") służyły do prac w lesie przy dużych mrozach. Dawniej wyplatali je tylko mężczyźni. Technika wykonywania tych rękawic uważana była za wymarłą od 2009 roku, kiedy zmarł ostatni twórca rękawic i czapek furmańskich - Władysław Polański. Później okazało się jednak, że technikę tę praktykuje jeszcze Michał Nakielski.
Furmanówki tkane są na desce lub koromyśle, czyli specjalnie przygotowanej drewnianej formie, na którą naciąga się lnianą osnowę. Na nią zaplata się wełnianą nić. Na każdy rozmiar dłoni potrzebny jest inny rozmiar koromysła. Michał Nakielski dodaje, że zrobienie jednej pary rękawic zajmuje od dwóch do siedmiu dni.