Za odwołaniem Anny Nowosad z funkcji naczelniczki głosowało 15 członków Rady Naczelnej ZHP, przeciwko było 14 osób, a dwie wstrzymały się od głosu. Powodem usunięcia naczelniczki ze swojej funkcji miało być nierozsądne rozłożenie wydatków ZHP. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", ponad 3,7 mln zł, które miały zostać przeznaczone na rozwój i inwestycje, ostatecznie wydano na bieżącą działalność. Wątpliwości budziła również pożyczka zaciągnięta na remont żaglowca "Zawisza Czarny", pod zastaw której wzięto jeden z ośrodków ZHP. Wskazano również, że w organizacji ubywa członków. Ma być to spadek ze 110 tys. na 88 tys., co "stanowi poważne zagrożenie dla organizacji".
Anna Nowosad w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" odparła zarzuty. Była naczelniczka stwierdziła, że sprawozdania finansowe co roku były akceptowane przez Komisję Rewizyjną. Harcmistrzyni uzasadniała, że ZHP dysponuje czterema jachtami, a do remontu "Zawiszy Czarnego" zobowiązywały ją przepisy.
Nowosad wyjaśnia również kwestie zmniejszenia liczby członków. - W czasie pandemii wszystkie organizacje, które pracują z dziećmi, borykają się z tym problemem. Nie da się organizować harcerstwa w sieci, choć od ubiegłego roku podejmujemy wiele działań programowych i edukacyjnych, by powstrzymać spadek liczby harcerzy, a także dać narzędzia drużynowym do pracy z młodymi ludźmi w czasie pandemii - powiedziała "Wyborczej".
Tyle wiadomo oficjalnie. "GW" podaje jednak, że w ZHP "mówi się o tarciach dwóch frakcji mających różne wizje przyszłości związku: konserwatywnym reprezentowanym przez Radę i bardziej nowoczesnym, który systematycznie realizowała była naczelniczka". Nowosad nie chce jednak komentować nieoficjalnych powodów jej odwołania.