W marcu minie rok od stwierdzenia pierwszego przypadku zakażenia koronawirusem w Polsce. Jak pandemia zmieniła Wasze życie? Co straciliście, a co zyskaliście w mijającym roku? Czekamy na Wasze relacje. Na adres e-mailowy listydoredakcji@gazeta.pl możecie przesyłać zarówno pisemne wypowiedzi, jak i w formie nagrań wideo (do 20 sekund, najlepiej nagrywane w poziomie). Wasze historie zostaną wykorzystane w materiałach publikowanych w Gazeta.pl.
***
Jak podaje TVN24, pani Elżbieta z Jawora zarejestrowała się na szczepienie przez SMS. Wizytę w punkcie szczepienia wyznaczono na 15 marca. Gdzie? W Suścu w województwie lubelskim. 603 km od miejsca zamieszkania 70-latki. - Gdyby to było na terenie powiatu czy chociaż województwa, tobym pojechała, ale na drugi koniec Polski? Ja jestem po dwóch zawałach i chorobie nowotworowej. A co, jeśli zasłabnę po drodze? - mówi w TVN24 pani Elżbieta.
Kobieta podkreśla, że sama samochodem nie mogła się udać w taką podróż. Natomiast dojazd komunikacją zbiorową według jej syna zająłby trzy dni w obie strony. TVN24 zwrócił się w tej sprawie do dolnośląskiego oddziału NFZ. Fundusz zapewnił, że poszuka dogodniejszego punktu zaszczepienia.
"Rzeczywiście dojazd do punktu odległego o 600 km byłby bardzo trudny lub wręcz niemożliwy, zwłaszcza w przypadku osoby starszej. Jesteśmy w kontakcie z panią Elżbietą i postaramy się pomóc w znalezieniu punktu szczepień bliżej jej miejsca zamieszkania" - napisała Anna Szewczuk-Łebska, rzeczniczka dolnośląskiego NFZ.
NFZ tego samego dnia (poniedziałek) zaproponował inny termin i miejsce - we wtorek w Jaworze. - Zadzwoniła do mnie pani rzecznik NFZ, wypytała, co i jak, przeprosiła. Potem zadzwoniła jeszcze raz, pobrała ode mnie dane i poinformowała, że szczepienie będzie, że się odezwą. Potem dostałam wiadomość esemesową, jeszcze jeden telefon i już jestem po szczepieniu - powiedziała stacji 70-latka.