W 2018 roku Stowarzyszenie Centrum Badań nad Zagładą Żydów wydało książkę "Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski" autorstwa profesorów: Barbary Engelking i Jana Grabowskiego. To dwutomowe wydawnictwo opisuje, jak Żydzi próbowali przetrwać okupację w Generalnym Gubernatorstwie i jest wynikiem kilkuletniego projektu badawczego "Strategie przetrwania Żydów podczas okupacji w Generalnym Gubernatorstwie, 1942-1945. Studium wybranych powiatów".
W 2019 r. autorzy otrzymali wezwanie do sądu. Jak przypomina Onet, wniosła je Filomena Leszczyńska bratanica opisanego w książce sołtysa Malinowa - Edwarda Malinowskiego. Od autorów domaga się przeprosin, 100 tys. zł zadośćuczynienia i erraty.
Proces, w którym wyrok ma zapaść we wtorek, dotyczy jednego akapitu z dwutomowego wydawnictwa. Przytoczono w nim relację Estery Drogickiej, która - jak piszą Engelking i Grabowski - "zdawała sobie sprawę, że jest on [Malinowski - red.] współwinny śmierci kilkudziesięciu Żydów, którzy ukrywali się w lesie i zostali wydani Niemcom, mimo to na jego procesie po wojnie złożyła fałszywe zeznania w jego obronie". Drogicka wskazała też, że sołtys Malinowa pomógł jej uniknąć śmierci (była Żydówką), choć jednocześnie ograbił ją ze znacznej części majątku oraz że z nim handlowała w trakcie pobytu na robotach w Prusach. W tej drugiej kwestii prof. Engelking przyznała już, że doszło do pomyłki.
"Wspierana pomocą prawną przez Redutę Dobrego Imienia Leszczyńska uważa, że w powyższym fragmencie nieprawdziwe są dwie rzeczy. Po pierwsze, że Drogicka przesyłała sołtysowi Malinowskiemu rzeczy na sprzedaż. Po drugie, że sołtys Malinowski wydał Niemcom kilkudziesięciu Żydów" - pisze Paweł Czernich, dziennikarz Onetu.
Prawnicy RDI i Leszczyńskiej wskazują, że Engelking i Grabowski dopuścili się pomówienia i powołują się na wyrok sądu z lat 50., który uniewinnił Malinowskiego od zarzutu kolaboracji z Niemcami i wydawania ukrywających się Żydów. Autorka książki uważa jednak, że podczas procesu świadkowie, który mieli świadczyć na niekorzyść sołtysa, zostali pobici.
Pełnomocnik naukowców mec. Michał Jabłoński wniósł o oddalenie pozwu. W jego opinii celem pozwu jest "uzyskanie prawa do ochrony krystalicznie czystej i niepodlegającej krytyce biografii krewnego". A takiego prawa, jak zaznaczył, nie ma w polskim prawie. "Chodzi tak naprawdę o przepisanie pracy naukowej na nowo, chodzi o wymuszenie określonego wyniku pracy naukowej wyrokiem sądu" - podkreślił Jabłoński cytowany przez Onet.
Publikacja "Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski" od samego początku spotkała się z krytyką ze strony Instytutu Pamięci Narodowej. Obszerną broszurę przygotował wówczas dr Tomasz Domański, pracownik kieleckiej delegatury IPN. Zarzucił on w niej autorom m.in. to, że nie skorzystali ze wszystkich dostępnych źródeł archiwalnych oraz że przedstawiają stosunki polsko-żydowskie końca lat 30. "w czarnych barwach".
Z kolei prof. Andrzej Paczkowski, członek rady Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, ocenił w rozmowie z Onetem, że książka Engelking i Grabowskiego to "solidne opracowane i udokumentowane opracowanie". "Oczywiście wielu osobom się nie podoba, bo książka pokazuje punkt widzenia, który duża część polskiej opinii publicznej odrzuca. Nawet ci, którzy uznają, że Polacy stawali się mniej lub bardziej świadomymi pomocnikami Niemców w mordowaniu Żydów, uważają, że tak było, ale lepiej o tym za dużo nie mówić. Moim zdaniem ten proces ma podłoże czysto polityczne. Takie kontrowersje badacze rozstrzygają między sobą - powiedział historyk.