- Jesteśmy dalej na miejscu: 19 zastępów, 60 strażaków. Opracowujemy kolejną koncepcję działań. W niedzielę wieczorem podaliśmy prąd piany lekkiej z generatorów, jednak wypełnienie nią hal archiwum nie przyniosło efektu - powiedział w rozmowie z Gazeta.pl mł. bryg. Sebastian Woźniak, rzecznik Komendy Wojewódzkiej PSP w Krakowie.
Jak dodał, strażakom prawdopodobnie zdecydują się teraz na wyniesienie reszty dokumentów z wnętrza hali archiwum i uprzątnięcie znajdującego w niej rumowiska.
- Akcja może potrwać jeszcze kilka godzin, a może i dłużej. Utrudnia ją to, że działania prowadzimy w pomieszczeniu o długości 26 m i szerokości około 18 m. Jest też tylko jedno wąskie wejście do budynku. Nie jest to typowa hala magazynowa, ale archiwum. Coś na wzór bunkra - tłumaczył Woźniak.
Pożar wybuchł w sobotę wieczorem w kompleksie czterech budynków należących do Urzędu Miasta Krakowa. W dwóch z nich znajduje się archiwum mieszczące 20 tysięcy metrów bieżących dokumentów.
Wiadomo, że spłonęła część dokumentów. Na miejscu, gdzie prowadzona jest akcja gaśnicza, w niedzielę pojawił się prezydent Krakowa Jacek Majchrowski.
Ranny został jeden strażak z Krakowa, który podczas akcji zgłosił, że źle się czuje.
Jak poinformowało w sobotę RMF FM, strażacy nie wykluczają, że doszło do podpalenia, bowiem zarzewie ognia pojawiło się w co najmniej czterech miejscach w dwóch halach magazynowych.