W sobotę właściciel rybnickiego klubu Face 2 Face, 33-letni Marcin K., usłyszał zarzuty - podaje Onet. Mężczyznę zatrzymano dzień wcześniej - w momencie, gdy sam przyszedł na komendę policji, by przekazać płytę z nagraniami dokumentującymi zdarzenia, do których doszło w klubie w nocy z 30 na 31 stycznia (lokal otworzył się po 10 miesiącach przerwy). Wówczas, podczas trwającej w klubie imprezy, na miejscu interweniowała policja - użyto m.in. granatów hukowych i gazu, oddano też strzały ostrzegawcze. Nagranie przekazywane policji miało zdaniem 33-latka dowieść, że policjanci przekroczyli uprawnienia. Podczas zatrzymania był "wyraźnie zaskoczony", nie stawiał jednak oporu.
Teraz - jak przekazała cytowana przez Onet rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gliwicach - mężczyzna usłyszał zarzut z artykułu 165 Kodeksu karnego, dotyczący "sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu ludzi poprzez stworzenie zagrożenia epidemiologicznego". Za ten czyn grozi od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.
33-latek nie przyznaje się do winy. Po zakończeniu przesłuchania w prokuraturze został zwolniony do domu - zastosowano jednak wobec niego dozór policyjny i nakazano mu powstrzymanie się od prowadzenia działalności gospodarczej, w ramach której organizował imprezy w Face 2 Face.
Moment zatrzymania właściciela rybnickiego klubu uwiecznił na nagraniu aktywista Michał Wojciechowski.
W sanepidzie toczą się trzy sprawy dotyczące złamania obostrzeń epidemiologicznych w klubie Face 2 Face. W imprezach organizowanych w lokalu brały udział setki osób, a przed wejściem do środka ustawiały się długie kolejki. W środku tańczono bez masek i bez zachowania odległości. Jak opisywaliśmy, policja wylegitymowała na miejscu 213 osób - w trakcie działań funkcjonariuszy doszło do przepychanek. W sprawie naruszenia nietykalności cielesnej policjantów zatrzymane zostały trzy osoby.
Po interwencji policji właściciele klubu zwrócili się z apelem do swoich klientów i wezwali ich do protestu "wobec nielegalnych i brutalnych działań policji oraz w geście solidarności z osobami, które zostały zatrzymane". Demonstracja odbyła się przed komendą miejską policji w Rybniku - brało w niej udział kilkadziesiąt osób. "Nie możemy dopuścić, aby festiwal bezprawia trwał dalej. Tym razem my prosimy Was o pomoc. Spotkajmy się WSZYSCY pod komendą miejską policji w Rybniku, aby zaprotestować wobec nielegalnych i brutalnych działań policji oraz w geście solidarności z osobami które zostały zatrzymane tej nocy" - pisali.
Cytowany przez Polsat News Michał Wojciechowski, lider strajku przedsiębiorców, opisał z kolei sytuację słowami: - Policja sprowokowała, wtargnęła nielegalnie do klubu, użyła gazu, pani rzecznik policji kłamie, mamy mnóstwo nagrań i oświadczam, że wszelkie próby, które już wielokrotnie były, nagabywania uczestników, zabierania telefonów komórkowych są bezprawne.