Białowieża to wieś położona w Puszczy Białowieskiej. Choć jej mieszkańcy są przyzwyczajeni do kontaktów z dzikimi zwierzętami, w ostatnim czasie zaobserwowali większą aktywność wilków w pobliżu zabudowy. Jeden z drapieżników miał wędrować po ulicach i przeskakiwać ogrodzenia. Niewykluczone, że zagryzł też kilka psów.
Przed dwoma tygodniami wójt gminy Białowieża Albert Litwinowicz postanowił więc zwrócić się z wnioskiem do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Białymstoku o zgodę na odstraszanie wilka. Do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Warszawie samorządowiec wystąpił natomiast z wnioskiem o możliwość ewentualnego odstrzału najbardziej agresywnego osobnika.
Jak poinformował w poniedziałek portal tvn24.pl, białostocka RDOŚ wydała zgodę na płoszenie wilka. Będzie ona ważna przez miesiąc. "Natomiast jeśli chodzi o odstrzał, bo taki wniosek wójt również złożył, to nie mamy jeszcze informacji z Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Warszawie o jego rozpatrzeniu" - powiedziała w rozmowie z tvn24.pl Elwira Choińska, zastępca dyrektora RDOŚ w Białymstoku. Wójt może teraz wytypować osoby z uprawnieniami, które przystąpią do płoszenia zwierzęcia przy użyciu urządzeń hukowych lub takich, które wystrzeliwują gumowe kule.
Litwinowicz przypuszcza, że najbardziej agresywny wilk, to osobnik, który został zabrany z nory jako szczenię, a następnie porzucony przez człowieka, który nie dawał sobie z nim rady. Istnieje także hipoteza, że zwierzę zostało odtrącone przez swoje stado.
To, dlaczego wilkom zdarza się czasami atakować psy, tłumaczy na stronie Stowarzyszenia dla Natury "Wilk" dr hab. Sabina Nowak.
"Psy to udomowione wilki. Oba te gatunki mogą się krzyżować, co dowodzi, że pomimo długotrwałego procesu domestykacji psa, niewiele się różnią genetycznie. Wilki są prawdopodobnie przekonane, że psy są nadal wilkami. Nie mają pojęcia, że pies ma swojego właściciela, który go żywi i utrzymuje, a często darzy także ogromnym uczuciem. Traktują psy jak konkurentów do terytorium i do pokarmu. Jeśli psy mają możliwość biegania luzem, regularnie odwiedzają pobliskie lasy i zostawiają tam odchody i mocz, szczególnie na odchodach i znakowaniach wilków. Podjadają też resztki ofiar wilków. Widzimy to często na nagraniach z naszych fotopułapek. Dla lokalnej wilczej grupy rodzinnej jest to jednoznaczne ze znakowaniem ich terytorium i próbą jego zawłaszczenia przez obcego osobnika, a także zagrożeniem dla ich potomstwa" - czytamy w tekście dr hab. Sabiny Nowak.
"Ewentualne zagryzienie psa przez wilka nie jest aktem ślepej agresji, lecz raczej ochroną własnych zasobów. Z tego też powodu wilki nie stanowią zagrożenia dla ludzi, bo dla wilka człowiek nie jest konkurentem w środowisku" - tłumaczy Nowak.