"Wiadomości" TVP w formie. Całe 20 sekund o finale WOŚP. A potem się zaczęło

"Wiadomości" TVP w niedzielę, w dniu 29. finału WOŚP, wyemitowały 20-sekundowy materiał na temat tegorocznej zbiórki, po czym zaatakowały organizację za to, że ta otrzymała poparcie od Strajku Kobiet. Materiał krytykujący WOŚP trwał aż 5 minut.
Zobacz wideo Owsiak przypomina, jak TVP wspierała WOŚP: Danuta miała łzy w oczach, jak mówiliśmy o Orkiestrze

Pierwsze informacje na temat 29. finału WOŚP pojawiły się w głównym wydaniu "Wiadomości" dopiero w 17. minucie. Materiał trwał zaledwie 20 sekund. W tym czasie prowadzący niedzielne wydanie programu Michał Adamczyk odczytał krótką, suchą informację na temat WOŚP, w którym poinformował, na co w tym roku zbierane są pieniądze oraz ile środków udało się już zebrać.

Teatr Telewizji wsparł WOŚP na Instagramie i wbił szpilę TVP. 'Tego nie da się wymazać' Teatr Telewizji wsparł WOŚP i wbił szpilę TVP. "Tego nie da się wymazać"

TVP zaatakowała WOŚP. Za to, że organizację poparł Strajk Kobiet

Następnie TVP wyemitowało 5-minutowy materiał Marcina Tulickiego, uderzający w Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy oraz w Strajk Kobiet.

- Festiwal absurdów i hipokryzji. Próby łączenia idei, których nie da się połączyć. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zbierająca pieniądze na chore dzieci ramię w ramię z tzw. Strajkiem Kobiet, który te chore dzieci w łonie matki chce zabijać na każde żądanie. To tylko jeden z przykładów, a jest ich więcej - powiedział Adamczyk, zapowiadając materiał.

W materiale najpierw uderzano w Strajk Kobiet, po czym zaatakowano WOŚP, m.in. za to, że Jerzy Owsiak podziękował za maila ze wsparciem od organizacji. - Akcja zbierania pieniędzy na chore dzieci w tym roku ramię w ramię z akcją, która chore dzieci chce zabijać - powiedział Tulicki.

Dlaczego Polki i Polacy protestują na ulicach po publikacji orzeczenia TK?

Strajk Kobiet, jak setki innych organizacji, przedsiębiorstw i zwykłych Polaków przed weekendem poinformował, że wspiera WOŚP. Aktywistki dodały, że w weekend zawieszają protesty wywołane zaostrzeniem prawa aborcyjnego w Polsce, by móc oddać pole 29. finałowi.

Protesty nie są po prostu "proaborcyjne", jak próbowano wmawiać w materiale TVP - są pro choice (pro wybór - red.). Polki i Polacy wyszli na ulicę po tym, jak w środę w Dzienniku Ustaw opublikowano orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z października ub.r., które zaostrza przepisy aborcyjne do tego stopnia, że de facto uniemożliwia wykonywanie legalnych zabiegów przerywania ciąży.

Przed publikacją orzeczenia osoby, które np. wyznają wiarę katolicką, która nie dopuszcza wykonywania zabiegów aborcji, mogły żyć zgodnie ze swoim sumieniem i nie poddawać się tym zabiegom. Ich sytuacja po publikacji orzeczenia TK się nie zmieniła. W przypadku osób, które nie są wyznawcami katolicyzmu, a których w Polsce nie brakuje, i dla których przerywanie ciąży w przypadku śmiertelnej, nieuleczalnej wady płodu jest zgodne z ich sumieniem, zaś przeciwne działanie jest wręcz okrucieństwem i zmuszaniem ich dziecka do niewyobrażalnego cierpienia, nie mają już do tego prawa.

DLOGD Prof. Ewa Łętowska o uzasadnieniu TK: Ma manipulacyjny charakter

Trybunał Konstytucyjny de facto zakazał legalnej aborcji w Polsce

Stało się tak w wyniku decyzji TK, który 22 października 2020 roku uznał, że aborcja w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu lub jego nieuleczalnej choroby zagrażającej życiu jest niezgodna z konstytucją. Wniosek w tej sprawie złożyła w 2019 roku grupa ponad stu posłów PiS, PSL-Kukiz'15 oraz Konfederacji.

Tym sposobem zerwano istniejący od ponad 20 lat kompromis aborcyjny, który dopuszczał przerwanie ciąży w trzech przypadkach: gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej; gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego oraz gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. 

Zdecydowana większość legalnych aborcji w Polsce odbywała się właśnie z powodu śmiertelnych wad płodu. Jak wynika z danych Ministerstwa Zdrowia, w 2019 roku 97,6 proc. legalnych zabiegów przerywania ciąży wykonano właśnie z powodu śmiertelnej, nieuleczalnej wady płodu. W 2018 był to dokładnie taki sam odsetek (97,6 proc.), w 2017 - 97,9 proc., zaś w 2016 - 94,9 proc. Oznacza to, że decyzją Trybunału Konstytucyjnego w Polsce praktycznie zakazano legalnej aborcji.

Więcej o: