Babcia Kasia: Policjantki zdarły ze mnie ubranie. "Poniżenie absolutne"

Aktywistka Katarzyna Augustynek, znana jako Babcia Kasia, została zatrzymana w czwartek podczas protestu przed Trybunałem Konstytucyjnym. Kobieta opowiedziała, jak brutalnie miała zostać potraktowana przez policję na komisariatach w Pruszkowie i Piastowie. W tym pierwszym dwie policjantki - na oczach dwóch funkcjonariuszy - miały siłą zerwać z niej część ubrania.

Katarzyna Augustynek została zatrzymana w czwartek w al. Szucha podczas protestu przed Trybunałem Konstytucyjnym w Warszawie, gdzie protestowała przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego w Polsce.

Aktywistka w rozmowie z TVN24 opisała kulisy zdarzenia. Doszło do niego, gdy policja zatrzymała młodą dziewczynę, która miała atak paniki. Wtedy policjant miał stwierdzić, że Augustynek uderzyła go w plecy. Kobieta przekonuje, że nic takiego nie miało miejsca, jednak dodała, że jej ręka miała styczność z bluzą funkcjonariusza. Augustynek została zatrzymana.

Poseł Piotr Borys opublikował nagranie, na którym widać, jak kilku funkcjonariuszy wynosi Augustynek do policyjnego samochodu.

Zobacz wideo Opublikowano wyrok TK w sprawie aborcji. Polki i Polacy w wielu miastach wyszli na ulicę

Komisariat w Pruszkowie. Policjantki zdarły ubranie z zatrzymanej aktywistki na oczach funkcjonariuszy

Katarzyna Augustynek trafiła najpierw na komisariat w Pruszkowie. W pewnym momencie zaprowadzono ją do łazienki - z jej relacji wynika, że była to męska toaleta. Tam policjantki kazały jej się rozebrać, czego ona odmówiła.

Następnie policjantki miały rzucić się na Katarzynę Augustynek. Kobieta zachowanie funkcjonariuszek określiła mianem "brutalnego".

Zaczęto zdzierać ze mnie ubranie, wydzierać stanik spod bluzek. Ponieważ się broniłam, miałam wyginane ręce i palce. Potem zaczęto mi zdejmować wszystko to, co mam pod spódnicą. Zdarto ze mnie majtki, do połowy mniej więcej. A tak to zdjęto mi rajstopy i takie szorciki z napisem "widzisz to, wstydź się", które zawsze noszę na protesty

- opowiedziała w rozmowie ze TVN24. 

Dodała, że policjantki miały rzucić ją na ziemię twarzą do "brudnej podłogi". - Byłam przyciśnięta za kark, wyginano mi to wszystko, co można było wygiąć. Miałam przytrzymywane przez nie nogi. Były to młode kobiety, było to brutalne - powiedziała.

Gdy starała się podnieść głowę, by nie dotykać twarzą do podłogi, zauważyła, że w otwartych drzwiach miało stać dwóch policjantów, którzy mieli przyglądać się akcji funkcjonariuszek. - Więc dopełnili mojego poniżenia absolutnego - podsumowała Augustynek.

Kobieta twierdzi, że po rewizji nie oddano jej rajstop, mimo że miała tylko spódnicę. W Warszawie i okolicach tej nocy była minusowa temperatura.

Komisariat w Piastowie w relacji Augustynek: "Zamknij mordę"; "minął czas na jedzenie"

Z Pruszkowa aktywistka miała trafić na komisariat w Piastowie. Tam policjanci także mieli zachowywać się w niedopuszczalny sposób: wyzywając ją, mówiąc do niej per ty, zwracając się do niej słowami "stul mordę" i "zamknij mordę". Gdy w piątek rano Augustynek dostała śniadanie, miało jej ono zostać zabrane, zanim skończyła jeść, bo "minął już czas na jedzenie". Policjanci w Piastowie mieli także nie reagować na jej prośby o koc, gdy zwracała uwagę, że jest jej bardzo zimno, bo nie miała kurtki. Gdy z kolei dopominała się o wodę i lekarstwa, policjanci także mieli ignorować jej prośby. Kobieta choruje na cukrzycę.

Zatrzymanie Katarzyny Augustynek łącznie trwało 15 godzin. Kobieta twierdzi, że od początku miała utrudniony dostęp do swojej adwokatki, z którą udało jej się skontaktować dopiero w piątek o godzinie 13.

Katarzyna Augustynek zapowiedziała, że jej adwokatka złoży zażalenie na zatrzymanie i pozwy wobec kilkorga funkcjonariuszy.

KSP: w czasie czwartkowych protestów w Warszawie zatrzymano 14 osób, ponad 400 wylegitymowano

Dopiero na poniedziałek policja zapowiedziała specjalną konferencję w tej sprawie.

Tymczasem w piątek na oficjalnym koncie policji na Twitterze pojawił się wpis, komentujący post aktywisty, który poinformował o tym zajściu na Twitterze, zanim Katarzyna Augustyniak publicznie przed kamerą TVN24 opisała brutalne zachowanie policjantek i policjantów na komisariatach w Pruszkowie i Piastowie, w którym policja twierdzi, że relacje aktywistów są "totalnymi kłamstwami".

W czasie czwartkowych protestów zatrzymano 14 osób, a 417 osób zostało wylegitymowanych - poinformowała stołeczna policja w piątek.

Rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkomisarz Sylwester Marczak dodał, że 6 spośród 14 osób zostało zatrzymanych do przestępstw. - Mówimy tu między innymi o naruszeniu miru i o naruszeniu nietykalności cielesnej policjantów, o znieważeniu policjantów" - mówił Sylwester Marczak na porannym spotkaniu z mediami. Dodał, że trzy osoby wtargnęły na teren Trybunału Konstytucyjnego.

- Mamy też do czynienia z uszkodzonymi radiowozami, które zostały pomalowane. Ponadto widzimy liczne napisy, których treści w dużej części nie można przytaczać ze względu na zastosowane słownictwo. Mówimy też o uszkodzonych obiektach - mówił.

Marczak dodał, że podczas demonstracji rannych zostało dwóch policjantów. - Jedna policjantka ma uraz barku i jeden policjant ma złamaną kość. W tym przypadku funkcjonariuszowi udzielono pomocy medycznej i opuścił on szpital - podsumował Sylwester Marczak.

Więcej o: