W środę 27 stycznia po godz. 23:00 w Dzienniku Ustaw został opublikowany wyrok TK ws. aborcji. Wcześniej upubliczniono uzasadnienie, w którym napisano m.in.: "Dziecko jeszcze nieurodzone, jako istota ludzka - człowiek, któremu przysługuje przyrodzona i niezbywalna godność, jest podmiotem mającym prawo do życia".
Jak poinformowała Karolina Gałecka, rzeczniczka warszawskiego ratusza, wyrok Trybunału Konstytucyjnego dot. aborcji od momentu publikacji w Dzienniku Ustaw jest wiążący dla wszystkich pracowników szpitali nadzorowanych przez miasto. - Powyższe stanowisko władze miasta przedstawiły w piśmie do miejskich podmiotów leczniczych z dnia 26 października 2020 roku - dodała, jak podaje PAP, Gałecka. Rzeczniczka podkreśliła, że obecnie w szpitalach nie ma pacjentek, które czekają na terminację ciąży z powodu prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.
TVN24 w czwartek rozmawiał z ginekolożką ze szpitala bielańskiego. - Gdy wczoraj [w środę - przyp. red] w nocy dostałam informację, że takich zabiegów nie mogę już legalnie wykonywać, zostały mi odebrane narzędzia, które z mojego punktu widzenia miały służyć jako pomoc pacjentkom w tak trudnej sytuacji - powiedziała Anna Parzyńska. Podkreśliła, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego, jej zdaniem, odbiera prawo do postępowania zgodnie z kodeksem etyki lekarskiej.
Przypomnijmy, 22 października Trybunał Konstytucyjny orzekł, że aborcja ze względu na ciężkie i nieodwracalne wady płodu jest niezgodna z konstytucją. Spowodowało to falę protestów w całym kraju. W wielu miastach, a także mniejszych miejscowościach na ulice wyszły setki, a nawet tysiące osób. Demonstranci manifestowali swój sprzeciw pod siedzibami TK i PiS, pod kuriami czy kościołami, a także pod domem Jarosława Kaczyńskiego. Popularne stały się hasła: "wypier***ać" oraz "j***ć PiS". Symbolem stała się natomiast błyskawica.
Podczas demonstracji zdarzały się przypadki użycia siły wobec uczestników. W ten sposób, mimo okazywania legitymacji, gazem łzawiącym zostały potraktowane posłanki: Magdalena Biejat i Barbara Nowacka. Została zatrzymana także Agata Grzybowska. Fotoreporterka wielokrotnie podkreślała, że jest dziennikarką. 18 listopada w Warszawie w tłumie znaleźli się policyjni "tajniacy", którzy stosowali środki przymusu bezpośredniego. Sieć obiegło nagranie, na którym widać mężczyznę bijącego uczestników protestu teleskopową pałką. Okazało się, że był to antyterrorysta. W odpowiedzi na działania funkcjonariuszy na transparentach zaczęły się pojawiać hasła skierowane do nich: "Zdejmij mundur, przeproś matkę", "Macie służyć, a nie bić" czy "Do kogo dzwonić, kiedy policja jest oprawcą?".