Sylwester Marczak z Komendy Stołecznej Policji powiedział, że w czasie protestów wylegitymowano 470 osób, a w stosunku do 370 skierowano wnioski do sanepidu. Dodał, że protest przebiegał w sposób spokojny, do czasu, gdy manifestacja podeszła pod budynek Trybunału Konstytucyjnego. - Można odnieść wrażenie, że części osób zależy, żeby było coś do pokazywania w mediach. Nie było zbyt wielkiego zainteresowania samym protestem - powiedział Marczak, cytowany przez Polsat News.
- Łącznie wczoraj zatrzymano 14 osób, z czego 6 osób zatrzymano ws. przestępstw. Mówimy o naruszeniu miru i naruszeniu nietykalności cielesnej policjantów. Dwóch policjantów doznało obrażeń. Policjant ma złamaną kość, policjantka ma uraz barku. Mamy do czynienia z uszkodzonymi radiowozami, napisami, których nie można przytaczać - poinformował Marczak.
Rzecznik KSP podkreślił, że łącznie trzy osoby wtargnęły na teren Trybunału Konstytucyjnego. - Jeśli ktoś przeskakuje przez ogrodzenie i wbija gwoździe w drzwi, to jest wtargnięcie na teren, na który nie zostaliśmy zaproszeni. W kierunku przestępstwa prowadzone są czynności. Trzy osoby zostały zatrzymane, po wykonaniu czynności te osoby zostaną zwolnione - powiedział.
Sylwester Marczak dodał, że cały czas obowiązują rozporządzenia ws. epidemii nakładające na obywateli restrykcje sanitarne. Według policjanta w czasie manifestacji nie zachowywano odpowiedniego dystansu społecznego. Powiedział, że wielu osobom zależy na tym, aby w czasie protestów doszło do takich scen, jak w Holandii (gdzie miały miejsce gwałtowne starcia policji z przeciwnikami lockdownu).
- Policjantom zarzuca się brak reakcji. Wiem, że wielu osobom zależałoby, żeby sceny w Polsce były takie, jak w Holandii, ale my jesteśmy policją cierpliwą. My obserwujemy tłum. Wysyłamy wystarczające siły, by zagwarantować bezpieczeństwo podczas protestów - powiedział.
W czwartek odbyły się kolejne protesty związane z opublikowaniem wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji. Formalne opublikowanie wyroku w Dzienniku Ustaw oznacza, że orzeczenie weszło w życie, i kompromis aborcyjny z 1993 r. został zerwany. Manifestacje odbyły się w całej Polsce, jednak największa z nich miała miejsce w Warszawie. W czasie manifestacji została zatrzymana jedna z liderek Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, Klementyna Suchanow.
Uczestnicy protestu zebrali się na placu Na Rozdrożu i przeszli pod siedzibę TK na alei Szucha. Według TVN24 w szczytowym momencie, w zgromadzeniu brało udział ok. 2 tys. osób. W trakcie protestu kilka osób przedarło się na teren TK, gdzie odpalili race i przybili do drzwi budynku plakat Strajku Kobiet. W pewnym momencie manifestacji policja otoczyła protestujących kordonem i poinformowała ich, że osoby, które chcą opuścić to miejsce, muszą zostać wylegitymowane. Przywódcy zgromadzenia argumentowali, że "policja nie ma prawa legitymować ludzi za stanie na ulicy".