Protest Strajku Kobiet rozpoczął się o godzinie 18 na rondzie de Gaulle'a. Jak relacjonował PAP, grupa osób zebrała się także pod pomnikiem Wincentego Witosa na pl. Trzech Krzyży i protestowała przeciwko tzw. ustawie mandatowej.
Jak informuje kolektyw Szpila, podczas protestu zatrzymano 11 osób. Po godzinie 21:30 w okolicy komisariatu policji przy ul. Wilczej w Warszawie zorganizowano "solidarnościówkę", czyli demonstrację poparcia z osobami, które zostały zatrzymane podczas środowego protestu. Na komisariat przyjechali też parlamentarzyści i zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich dr Hanna Machińska.
Z relacji Szpili wynika, że w nocy komendę przy ul. Wilczej opuściło dziewięć osób, a dwie musiały tam pozostać. Wśród zatrzymanych były także dwie osoby nieletnie, które trafiły na komendę przy ul. Zakroczymskiej.
"Bilans tego dnia: 11 osób zatrzymanych i przewiezionych na Wilczą, 2 osoby nieletnie zatrzymane i przewiezione na Zakroczymską. Zarzuty dotyczą głównie rzekomego znieważenia funkcjonariuszy policji oraz naruszenia ich nietykalności cielesnej (w tym poprzez użycie, uznanych ostatnio za wybitnie groźne, śnieżek)" - podaje kolektyw. "Dziękujemy niezrównanej Hannie Machińskiej, zastępczyni RPO, która przybyła szybko na miejsce, współpracującym z nami prawniczkom i prawnikom, którzy spędzili na komendach cały wieczór aż do momentu publikowania tego posta, osobom poselskim" - czytamy.
Stołeczna policja twierdzi na Twitterze, że niektórzy protestujący byli agresywni. "Niestety nie zabrakło agresywnego zachowania podczas dzisiejszych protestów. Wobec policjantów użyto gazu, jak również rzucano w nich różnymi przedmiotami. Jeden z policjantów doznał urazu głowy i został zabrany do szpitala" - czytamy. Policja przyznaje, że w odpowiedzi funkcjonariusze użyli środków przymusu bezpośredniego - gazu i siły fizycznej.
Demonstracja na Wilczej zakończyła się ok. godz. 2.