Marek Kuczera z Uniwersytetu Karola w Pradze uważa, że pod koniec stycznia albo na początku lutego 2021 roku możliwy będzie kolejny spływ arktycznego powietrza, niosący ze sobą groźbę ekstremalnych mrozów. Według naukowca ryzyko, że temperatura w niektórych regionach Polski spadnie nawet do minus 30 stopni Celsjusza, wynosi 50 proc.
W rozmowie z Wirtualną Polską naukowiec wytłumaczył, że prognozy meteorologiczne wskazują, iż do Europy po raz kolejny może zawitać fala syberyjskiego zimna. - Na razie nie jest do końca pewne, czy uderzy ona również w środkową część Europy. Skandynawia i Europa Wschodnia powinny przygotować się na ekstremalne mrozy - powiedział.
Marek Kuczera podkreślił, że nagły atak zimy w Europie jest możliwy dzięki ocieplaniu się Arktyki, które powoduje zmiany w przebiegu zimnych prądów na północy Oceanu Atlantyckiego. - Arktyka bardzo się ociepla i jesienią, i zimą, co paradoksalnie tworzy okazje do wypchnięcia zimnych mas powietrza do średnich, a czasem nawet tropikalnych szerokości geograficznych. Anomalie z ochłodzeniem odnotowano na Saharze, Półwyspie Arabskim, Indiach, Wietnamie - powiedział.
Mianem "bestii ze Wschodu" określano wcześniej w mediach wyż syberyjski, który zgodnie z wczesnymi prognozami miał pojawić się w Polsce w okolicach soboty 16 stycznia, przynosząc ze sobą ekstremalne ochłodzenie i przyrost pokrywy śnieżnej. Ostrzegano wówczas, że będzie nawet -30 stopni Celsjusza.
Jednak rzecznik Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Grzegorz Walijewski tłumaczył wówczas, że określenie to jest na wyrost. Oryginalnie mianem "bestii ze wschodu" opisywano nadzwyczajne zjawiska. - Przykładem jest zima 2018 roku, podczas tej specyficznej sytuacji barycznej obserwowano niespotykany śnieg w niektórych krajach śródziemnomorskich, a spadki temperatury powietrza powodowały wychłodzenie organizmu i śmierć ponad 100 osób. W Wielkiej Brytanii mieszkańcy "doświadczyli zimy, jakiej jeszcze nie było" - mówił w rozmowie z Noizz.pl. Jak wskazywał, samo obniżenie się temperatury w styczniu w Polsce nie jest anomalią.
Jak zaznaczył, użycie określenia "bestia ze Wschodu" w kontekście prognoz dotyczących połowy stycznia mogło wynikać z pochopnej interpretacji wyliczeń analizowanych na początku roku. - Trzeba pamiętać, że prognoza na trzy tygodnie do przodu jest obarczona bardzo dużym błędem. Nadinterpretacja takich modeli powoduje dezinformację. To dlatego synoptycy IMGW wykonują prognozy na siedem dni do przodu - dodał w rozmowie z "Wyborczą".
W ostatnich dniach termometry pokazały najniższe wartości od dawna - w nocy z 16 na 17 stycznia w Suwałkach termometr przy gruncie pokazał minus 30,8 stopnia Celsjusza. Kilka dni później termometry w Gołdapi pokazały minus 27 stopni, w Białymstoku minus 25 stopni, w Ostrołęce minus 24 stopnie, a w Łodzi minus 21 stopni.
Rządowe Centrum Bezpieczeństwa poinformowało, że w ciągu ostatnich dwóch dni z wychłodzenia zmarło 9 osób. Od 1 listopada 2020 r. Komenda Główna Policji odnotowała 21 przypadków śmierci z powodu wychłodzenia. RCB apeluje o ostrożność, ubieranie się stosownie do pogody oraz zwracanie uwagę na potrzebujących. - Pamiętajmy o tym, żeby zadzwonić pod numer alarmowy 112, służby na pewno nie zostawią takiej osoby bez pomocy. I ten jeden nasz telefon nie zajmie nam dużo czasu, może być dla kogoś bardzo pomocny, nawet uratować czyjeś życia - powiedziała Anna Adamkiewicz z RCB.
W trakcie silnych mrozów należy w miarę możliwości ograniczyć wychodzenie z domów. RCB ostrzega również, aby nie próbować rozgrzewać się alkoholem, który prowadzi do wychłodzenia organizmu. W czasie pobytu w domu należy korzystać tylko z bezpiecznych urządzeń grzewczych, nie wolno zasłaniać kratek wentylacyjnych, a przed podróżą samochodem warto zabrać ze sobą urządzenia niezbędne do rozruchu silnika.