Sędziowie i prokuratorzy dostają groźby po wycieku danych. "Drażliwy, polityczny kontekst"

Prokuratura prowadzi śledztwo dotyczące wycieku danych osobowych z Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury. Jak informuje tvn24.pl, już 400 sędziów i prokuratorów ma status pokrzywdzonych w tej sprawie. Wszyscy oni dostawali pogróżki.

Jak przypomina tvn24.pl, do wycieku danych z Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury doszło w lutym ubiegłego roku. Portal podaje, że wciąż wielu sędziów wciąż otrzymuje pogróżki. Jedną z takich wiadomości wysłano w sylwestra. "Wróciłem z pudła. Zginiesz. Masz pod domem i autem bombę" - napisał autor wiadomości. Według informatora tvn24.pl, SMS-a otrzymali śledczy m.in. z Wrocławia i Katowic. - Moi przełożeni zbagatelizowali to zagrożenie. Usłyszeliśmy, że skoro wielu z nas otrzymało takie smsy, to nie stanowią one prawdziwego zagrożenia, ktoś chce jedynie nas nękać - stwierdza kolejny rozmówca portalu. 

Sprawą gróźb zajęła się policja, ale funkcjonariusze nigdzie nie znaleźli ładunków wybuchowych.

400 sędziów i prokuratorów dostało pogróżki. Trwa śledztwo

Śledztwo ws. pogróżek prowadzi Prokuratura Okręgowa w Lublinie. - Nasze postępowanie dotyczy artykułu 107 ustawy o ochronie danych osobowych, który przewiduje do dwóch lat więzienia za nieuprawnione przetwarzanie danych osobowych, a także artykułu 190 Kodeksu karnego, czyli gróźb karalnych - mówi tvn24.pl Agnieszka Kępka, rzeczniczka lubelskiej prokuratury. 

Dotychczas do prokuratury w tej sprawie zgłosiło się ponad 400 pokrzywdzonych. 

Zobacz wideo Trybunał Stanu dla prezydenta? Budka: Powiedziałem mu to wyraźnie

Dane wyciekły w lutym 2020 roku. Do sieci trafiły m.in. imiona, nazwiska czy numery telefonów sędziów i prokuratorów. W kwietniu w tej sprawie zatrzymano Krzysztofa J., pracownika firmy zewnętrznej, obsługującej system informatyczny szkoły. Jak opisywała w komunikacie prokuratura, "w trakcie testowego migrowania danych szkoły na nowo utworzoną platformę utworzył katalog, do którego przeniósł dane osobowe pracowników wymiaru sprawiedliwości, zapisane w systemie informatycznym KSSiP".

Szefową szkoły była obecna prezeska SN. "Drażliwy, polityczny kontekst"

Według śledczych zatrzymany Krzysztof J. następnie nadał stronie uprawnienia publiczne. Skutkowało to tym, że każda osoba mająca dostęp do internetu, mogła pobrać dane z katalogu z danymi osobami osób związanych z uczelnią. Pliki zawierające dane osobowe i kontaktowe, zostały udostępnione przez dotychczas nieustalone osoby i zamieszczone w innych serwisach internetowych.

Według jednego z prokuratorów, z którym rozmawiał tvn24.pl, sprawę wycieku "komplikuje drażliwy, polityczny kontekst". - Gdy doszło do wypływu danych, szefem szkoły była Małgorzata Manowska, obecnie prezes Sądu Najwyższego. A trudno nie rozpatrywać tutaj odpowiedzialności władz szkoły - mówi. 

Manowska w maju została pierwszą prezeską Sądu Najwyższego. 

Więcej o: