Jak podaje tvn24.pl, przesłuchanie organizatorki Strajku Kobiet w Szczecinie rozpoczęło się we wtorek 12 stycznia około godzinie 9 w Komisariacie Policji Szczecin Niebuszewo. Dagmara Adamiak udała się tam w charakterze świadka.
Śledztwo prowadzone jest w sprawie art. 196 Kodeksu karnego, który mówi o tym, że "kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".
Organizatorka, działaczka Wiosny i Młodej Lewicy twierdzi, że została wezwana w sprawie protestu zorganizowanego 26 października 2020 roku. Podczas manifestacji uczestnicy nieśli dwie atrapy krzyża - jeden z tabliczką "Prawa Kobiet" i drugi z napisem "Prawo i Sprawiedliwość". 24-latka zaznacza, że miał to być symboliczny przekaz "pogrzebania wartości", a protestującym nie chodziło o obrażenie czyichkolwiek odczuć.
- Wszyscy dobrze wiemy, że chodzi o to, żeby nas zastraszyć, bo ja nie obrażałam niczyich uczuć religijnych, ani nie znieważałam żadnej grupy. To nie jest moim celem, ja walczę o swoje prawa, o swoją wolność, o swoją godność. I dlatego tutaj jestem i muszę zeznawać, bo w tym państwie wyrażanie swoich opinii, walka o swoje prawa jest czymś, z czym się walczy, ale ja się nie boję. Mam 24 lata, jestem młodą dziewczyną i nie poddam się - powiedziała Dagmara Adamiak przed przesłuchaniem.
Dzień wcześniej kobieta umieściła na swoim Facebooku wpis, w którym informuje o nadchodzącym przesłuchaniu. "Feministki, osoby LGBT+, lewacy, młodzi, ateiści - my wszyscy wciąż obrażamy ich uczucia, a nasze państwo wciąż robi wszystko, aby oni czuli się jak najlepiej. Kościół to partia, która w Polsce dyktuje warunki od wielu lat i ma największy wpływ i największy majątek. Może wszystko. Wykluczać część społeczeństwa, poniżać osoby o innych poglądach, domagać się ograniczania wolności kobiet" - dodała.