Właściciele lokalu "U Trzech Braci" ogłosili w ubiegłym tygodniu, że w piątek 8 stycznia otworzą lokal stacjonarnie. "Oznacza to, że będziecie mogli znów przyjść i zjeść normalnie jak ludzie w naszej restauracji" - zapowiedzieli na swoim fanpage'u. W jednym z komentarzu stwierdzili, że "jest im już obojętne, czy ktoś znów doniesie". "Robimy wszystko zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem" - stwierdzili.
Do głośnej policyjnej interwencji w lokalu doszło w niedzielę. Ponaddwudziestominutowe nagranie z policyjnej interwencji opublikowano na kanale "Obiektywni Media TV" na YouTube. W restauracji zgromadzonych było kilkadziesiąt osób, w tym dziennikarze. Nie wszyscy mieli zakryte usta i nosy.
- Zgodnie z obowiązującym prawem, funkcjonariusze, którzy chcą kogokolwiek legitymować, popełniają przestępstwo - słychać głos jednego z obecnych w restauracji mężczyzn.
- Mam poważne wątpliwości, czy podstawa prawna i faktyczna są wystarczające, żebyście państwo legitymowali - stwierdził poseł Lewicy Przemysław Koperski, który także znajdował się w lokalu.
"Ale interwencja jest przez kogo zawezwana?", "Prosimy, żeby panowie odstąpili od czynności", "Jesteśmy strażą obywatelską tego lokalu!", "To jest prywatny lokal, prywatna własność", "To jest nasze niezbywalne prawo, jestem wolny!" - rozlegały się głosy klientów.
W pewnym momencie obecni zaczęli skandować "Wolność! Wolność!", a potem "Do widzenia".
"Proszę opuścić lokal, to nie jest urząd publiczny!", "Wzywamy do opuszczenia lokalu!" - wskazywano.
- W lokalu znajdują się osoby chore, na których państwa interwencja źle wpływa. Jeżeli państwo nie wyjdziecie, to prawdopodobnie skończy się to pozwem do sądu - powiedziała policjantom jedna z klientek. - Przyszłam spokojnie zjeść i mam do tego prawo. Jestem wolnym człowiekiem - dodała. Zaznaczyła później, że "jest osobą chorą i nie może usiąść przy swoim stoliku".
- Jak interpretujemy miejsce publiczne? To miejsce, do którego może wejść każda osoba - tłumaczył jeden z funkcjonariuszy. Jak dodał, jest rozporządzenie, które zakazuje działania restauracji, a podstawą prawną dla działań funkcjonariuszy jest również ustawa o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych.
- Moim zdaniem stwarzacie tutaj poważne niebezpieczeństwo, ponieważ powodujecie, że powstało tutaj duże zgrupowanie, ludzie są bardzo blisko siebie, trudno zachować reżim sanitarny - zarzucał policjantom poseł Lewicy.
"Jest duszno!" - krzyknęła jedna z klientek.
- Jeżeli komuś jest duszno, może wyjść. Nikt nikogo nie zatrzymuje - zareagował policjant.
"Ja chcę moją pizzę!" - zawołał ktoś inny. "Będziemy składać pozew zbiorowy!", "Pizza mi stygnie!" - rozlegały się głosy. "Zamawiamy pizzę dla policji!" - krzyknęła jedna z kobiet. "Jesteście jednym z nas, wolni ludzie" - powiedział obecny na miejscu mężczyzna.
Cieszyńska policja przekazała w poniedziałek, że w weekend policja interweniowała w lokalu łącznie czterokrotnie. Wylegitymowano 26 osób, dziesięciu udzielono pouczenia, w przypadku pozostałych mają zostać przeprowadzone czynności wyjaśniające.
- Każde czynności wyjaśniające mają na celu potwierdzenie, czy doszło, bądź nie doszło do popełnienia wykroczenia i zebranie materiału dowodowego. Głównie są to zeznania. Może to się zakończyć odstąpieniem od skierowania lub skierowaniem wniosku o ukaranie do sądu - przekazał we wtorek portalowi Gazeta.pl asp. Krzysztof Pawlik z Komendy Powiatowej Policji w Cieszynie. Jak dodał, postępowania dotyczą niezasłaniania ust i nosa.
'"W związku z faktem, że w miejscu prowadzenia interwencji przebywało kilkadziesiąt osób, w celu zapewnienia bezpieczeństwa wszystkim uczestnikom, zarówno osobom przebywającym w rejonie lokalu, jak i samym funkcjonariuszom w czynnościach uczestniczyło łącznie 21 funkcjonariuszy. " - czytamy na stronie internetowej Komendy Powiatowej Policji w Cieszynie.
"Materiały w sprawie działalności restauracji zostaną przekazane do dalszego prowadzenia cieszyńskiemu Sanepidowi" - podała komenda. Jak wynika z informacji przekazanych przez posła Lewicy Przemysława Koperskiego, w lokalu pojawili się również wcześniej pracownicy lokalnego sanepidu.
Przemysław Koperski domaga się od cieszyńskiego sanepidu i policji wyjaśnień ws. weekendowych wydarzeń.
Przemysław Koperski, Lewica: Ale przecież ludzie muszą funkcjonować, muszą jeść. Trudno, żeby im tego prawa odmawiać.
Mają jeść w przedsionku?
Nie każdy ma restaurację koło domu, nie każdy chciałby spożywać posiłek w toalecie tak, jak to dzieje się w schroniskach górskich. Ten rząd doprowadził do sytuacji nienormalnej, zmusił ludzi do kombinowania, stwarza ogromne niebezpieczeństwo epidemiczne.
Uważam, że gospodarka powinna być otwarta, restauracje powinny być otwarte, podobnie jak hotele, ale z zachowaniem pewnego reżimu sanitarnego. Wtedy byłoby bezpieczniej, i dla gospodarki, i dla zdrowia Polaków. To, co w tej chwili się dzieje, przechodzi ludzkie pojęcie. Widzimy, co się dzieje na stokach, w supermarketach, przecież tam nie ma żadnych reżimów sanitarnych.
Konstytucja mówi wyraźnie, że jeżeli chcemy ograniczać prawa i wolności obywatelskie, to powinniśmy zastosować jeden ze stanów wyjątkowych. Rząd tego nie zrobił i łamie prawo. Obywatele mają prawo bronić konstytucyjnych zapisów, które dają im wolność.
A czy zadał pan to pytanie uczestnikom urodzin Radia Maryja?
Przecież ten sygnał puścili rządzący, nie przestrzegając żadnych standardów epidemicznych, sanitarnych w trakcie tych urodzin. Tam nie wjechał oddział policji, nie przyjechały radiowozy, nie było sanepidu. Rząd robi sobie jaja z obywateli i obywatele mają tego dosyć.
Jasne, mówimy. Powinno się wprowadzić tak, jak w Czechach, zgodnie z Konstytucją stan nadzwyczajny, stan klęski żywiołowej. Wtedy będzie podstawa prawna dla przedsiębiorców, żeby starać się o odszkodowania. Polski rząd oszukuje przedsiębiorców, ponieważ wprowadza dziurawą tarczę, nie wprowadza stanu nadzwyczajnego, próbuje stosować instrumenty pozakonstytucyjne.
Jedni protestują, idąc na pizzę, inni organizują marsze, demonstracje.
Musimy przestrzegać prawa. Jeżeli zostanie wprowadzony stan nadzwyczajny, dający możliwość uzyskania odszkodowania od państwa na normalnych warunkach, to wtedy otwarcie działalności gospodarczej byłoby niezgodne z prawem. Takiego działania bym nie poparł.
Na pewno nie można zarzucić nam braku aktywności. W marcu złożyliśmy projekt ustawy, który zakładał 50 tys. zł wsparcia dla każdego przedsiębiorcy na pokrycie kosztów stałych. Poza tym zgadzamy się z OPZZ, że państwo powinno płacić wspólnie z przedsiębiorcami za postojowe. Obecnie część osób obniża wynagrodzenia pracownikom, żeby skorzystać z pomocy tarczy. Złożyliśmy projekt, który pozwalałby na utrzymanie wynagrodzeń na poziomie z lutego 2020 roku. Te ustawy leżą w Sejmie.