W niedzielę Michał Dworczyk, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i pełnomocnik rządu ds. programu szczepień uzasadniał powolne tempo szczepień na COVID-19 w ciągu ostatniej doby tym, że "liczba szczepień w weekend zależy od organizacji pracy szpitali węzłowych". Według polityka każdy szpital węzłowy może wykonywać 50 tysięcy szczepień dziennie. Tymczasem w sobotę na koronawirusa zaszczepiono tylko 1235 osób.
W poniedziałek marszałek Senatu Tomasz Grodzki odpowiedział na tłumaczenie Michała Dworczyka na posiedzeniu senackiej komisji zdrowia - Trzeba położyć wszelkie wysiłki, aby szczepienia nie odbywały się w kilkuset szpitalach, tylko w kilku tysiącach punktów - tłumaczył Tomasz Grodzki, cytowany przez TVN24.
Szpitale są od czego innego. Szpitale są od leczenia ciężko chorych, onkologicznie, kardiologicznie i tak dalej
- dodał Tomasz Grodzki.
Z kolei, Michał Dworczyk wyjaśniał, że to właśnie szpitale koordynują akcję szczepień i to one same najlepiej wiedzą, jakie mają potrzeby. - System wygląda dzisiaj w ten sposób: każdy szpital, dzisiaj to 509 szpitali węzłowych prowadzących szczepienia grupy zero, sam zamawia ilość szczepionek, które w ciągu najbliższego tygodnia chce użyć. To oznacza, że jeśli szpital zamówi 100 szczepionek, to otrzyma 100 szczepionek. Jeśli zamówi 1000 szczepionek, to otrzyma 1000 szczepionek - dodał Dworczyk.
Marszałek Senatu zwrócił również uwagę na to, że tempo szczepienia na koronawirusa w Polsce jest zdecydowanie zbyt wolne. Polityk mówił, że takie tempo "jest nie do zaakceptowania". - Jeżeli nie osiągniemy wyszczepialności rzędu 150 tysięcy tygodniowo, miliona miesięcznie, to nie mamy czego szukać - mówił Tomasz Grodzki.
1200 szczepień dziennie to ma być Narodowy Program Szczepień? To raczej ponury żart, pokaz indolencji i braku organizacji. Szybkie zaszczepienie populacji Narodu to najważniejsze zadanie strategiczne z punktu widzenia zdrowia, ekonomii i gospodarki. Rządzie - do pracy!
- napisał Tomasz Grodzki na Twitterze.