Głównym zadaniem stojącym przed śledczymi jest ustalenie, z jakiego powodu mężczyzna zmarł, a także czy strażnicy w jakikolwiek sposób przekroczyli swoje uprawnienia, doprowadzając do zgonu 49-latka.
Po raz pierwszy informacje o całej sprawie przekazał portal swidnica24.pl. 29 grudnia straż miejska ze Świdnicy miała otrzymać zgłoszenie, że na jednym z trawników leży nietrzeźwy mężczyzna. Strażnicy udali się na miejsce, gdzie faktycznie zastali 49-latka.
- Strażnicy udali się pod wskazany adres i znaleźli 49-letniego mężczyznę, którego następnie umieścili w radiowozie. Zamierzali poddać go badaniu lekarskiemu przed ewentualnym osadzeniem. Interwencja dotyczyła nieobyczajnego wybryku. Mężczyzna stracił przytomność w radiowozie przed siedzibą straży miejskiej. Na miejsce wezwano pogotowie ratunkowe. Niestety 49-latek zmarł - powiedział Marek Rusin, prokurator rejonowy w Świdnicy, cytowany przez TVN24.
Czynności zmierzające do wyjaśnienia tej sprawy prowadziła policja pod nadzorem prokuratura, natomiast biegły przeprowadził oględziny miejsca zdarzenia. Wstępne wnioski nie sugerowały, aby strażnicy mieli stosować przemoc wobec mężczyzny.
Następnego dnia przeprowadzona została sekcja zwłok. Do prokuratury nie dotarła jeszcze dokumentacja medyczna, na podstawie której można byłoby ustalić przyczynę zgonu 49-latka. Śledczy czekają między innymi na wyniki badania krwi czy badania histopatologicznego.
- Z racji tego, że zgon nastąpił w radiowozie, w związku z podjętą przez funkcjonariuszy interwencją, prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci oraz ewentualnego przekroczenia uprawnień przez strażników miejskich - poinformował prokurator Rusin.